piątek, 16 listopada 2012

SasoDei 04


Sasori usiadł okrakiem na udach blondyna i zbliżył swoją twarz do jego. Deidare ogarnęła całkowita panika. Najgorszy w tym wszystkim  był fakt, że jakaś część jego tego chciała...On chciał. Szybko jednak obrócił głowę, by ten  nie miał dostępu do jego twarzy i powiedział cichym, przerywanym głosem:
-Zo..taw m..ie.
-Niby dlaczego mam to robić ? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem Sasori.
-Pro...rrosz...ee.
-Nie. Jesteś mój. Niczyj inny, tylko mój... Moja zabaweczka. Mogę z tobą zrobić co zechce.
Teraz z oczu Deidary zaczęły się lać łzy. Od środka rozrywał go smutek, rozpacz, złość i uczucie słabości. W porównaniu z siłą Sasoriego,  nawet największe wysiłki blondyna nic tu nie poradzą. Dobrze o tym wiedział, mimo to chciał chociaż spróbować. Zaczął się gwałtownie wyrywać i krzyczeć najgłośniej jak potrafił.
-Zostaw mnie ! Za kogo ty się uważasz !? Nie jestem żadną zabawką !!! Puszczaj ! Słyszysz !? Puść !!!
Deidara był niemal pewien, że ten go nie posłucha.  Z jakim zdziwieniem patrzył na oddalającego się od niego Sasoriego. Blondyn usiadł z powrotem na łóżku i począł się wpatrywać ze łzami w oczach w odwróconego brązowookiego. Nie wiedział, co się stało. Przecież on by go nigdy nie posłuchał. Dei rozglądnął się po pokoju, próbując zauważyć przyczynę takiego zachowania partnera. Niczego jednak nie zobaczył. Chciał się zapytać co się stało, ale bał się, że ten od nowa się na niego rzuci. Wstał i szybko wbiegł do łazienki, zamykając za sobą drzwi na kluczyk, z obawy przed Sasorim. Stanął przed lustrem i wpatrywał się tempo w swoje odbicie. Miał lekko spuchniętą twarz, najprawdopodobniej od łez. W jego sercu gromadziła się teraz ogromna złość, a jednocześnie pewnego rodzaju zadowolenie. / Kurwa jestem rozdwojony. Zdecyduj się ! Czego ja właściwie chcę? / - pytał sam siebie. Westchnął cicho po czym usiadł koło prysznica spuszczając głowę w dół. Tak już siedział nie zmieniając ani o milimetr swojej pozycji przez długi czas.
Prawda jest taka, że Sasoriego wcale nie wzruszały łzy blondyna. Położył się na swoim łóżku, gdy nagle został wezwany do Lidera, gdzie okazało się że ma nowa misję. Skorpion wyruszył od razu w podróż. Miał zabić jakąś kobietę. Nie wiedział dlaczego, ale szczerze go to nie obchodziło.  Rozkaz, to rozkaz. Do kryjówki wrócił późnym wieczorem. Gdy wszedł do pokoju nie zastał w nim nikogo, co mimo wszystko go lekko zdziwiło. Wzruszył obojętnie ramionami i skierował się w stronę łazienki. Pociągnął za klamkę, jednak ta odmówiła mu całkowicie posłuszeństwa. Drzwi były zamknięte.
- Wyłaź stamtąd ! Ja też chcę się wymyć. - powiedział spokojnie czerwonowłosy stojąc przed drzwiami. 
-Nie !
-Niby dlaczego ?
-Bo nie chcę cię widzieć ! Boje się. -  Ostatnie słowa powiedział bardzo cicho, mimo to Sasori zdołał je usłyszeć.
-Nic ci nie zrobię. Obiecuje. A teraz wyłaź.
-Nie !
-Chyba nie chcesz, żebym to ja tam wszedł !
-Nie wejdziesz !
-Akurat. - Kopnął w drzwi, a te pod wpływem uderzenia się otworzyły.
Deidara nadal siedział pod ścianą.  Już długo nie płakał.. mimo to jego chęci do życia wcale nie wracały.Gdy usłyszał głośny trzask, spojrzał w stronę drzwi i zobaczył stojącego w nich Sasoriego. Jedyne na co było go teraz stać to krzyk.
- Aaa..!
- Zamknij się ! Mam dośś słuchania twoich wrzasków.- warknął Sasori
- To mnie nie dotykaj !
- Przecież nic takiego nie robię ! Przyszedłem się wymyć, po misji.
- Jakiej misji ? - zapytał zaciekawiony blondyn, jednak w jego głosie nadal była iskierka strachu.
- Nie twoja sprawa. A teraz zdecyduj. Będziesz tu siedział i gapił się na mnie, czy wyjdziesz ?
Nie musiał czekać długo na odpowiedź. Jak strzała Dei wybiegł z łazienki i rzucił się na swoje łózko. Z uwagi na to, że drzwi były wyłamane nie miał czego za sobą zamykać. 

- Dlaczego on taki jest ?... Dlaczego ? - mówił cicho blondyn.
- Jak ci się coś nie podoba, to twój problem ! - Nagle usłyszał głos Sasoriego.
Niebieskooki spuścił zrezygnowany głowę i stwierdził, że będzie się musiał przyzwyczaić, bo przecież oni go stąd nie wypuszczą. W głębi duszy cieszył się, że trafił na Sasoriego, bo inni w porównaniu z nim wyglądali strasznie. Przerażali go. Jednak nie zaszkodziłoby, gdybym miał pokój sam. Jeszcze raz westchnął, położył się i zaczął wpatrywać w sufit. Gdy usłyszał ciche kroki, automatycznie się podniósł,a  Sasori znowu usiadł na jego łóżku. Wpatrywał się ślepo w oczy blondyna, a ten zaczął lekko dygotać.
-Zimno ci ? - zapytał z brzydkim uśmieszkiem.
-Nie... odejdź. - odpowiedział i lekko, bo o kilka centymetrów oddalił się.
-Nie bój się. - spuścił głowę - nic ci nie zrobię
-Dlaczego ? - to było głupie pytanie. Niestety teraz nie umiał zadać innego.
-Bo nie mogę - znowu popatrzył w oczy Deidary.- Nie mogę dzisiaj nic z tobą zrobić bez twej zgody.
-Nie dostaniesz jej.
-W takim razie jutro będziesz umierał z bólu... żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Blondyn popatrzył na niego z przerażeniem, a on się tylko chytrze uśmiechnął. / I co ja mam robić ?! / Znowu rozdwojenie.Jakaś  jego część mówiła: / Pozwól mu na niewiele, ale pozwól, jutro nie będzie tak źle/ druga mówiła:/ Bądź twardy ! Nie zachowuj sie jak baba... nie to znaczy nie i trzymaj się tego !/ Nie wiedział co wybrać, a Sasori nadal go uważnie obserwował. Nagle zaczął się powoli podnosić.
-Nie to nie... Jutro nie miej do mnie pretensji.
-Czekaj - szepnął. / Co ja robię !/ -możesz... ale mało.
Czerwonowłosy się uśmiechnął. Ten uśmiech był jednak inny. Całkowicie różnił sie od wcześniejszych. Był szczery i jakby mówił "dziękuję". Dotknął ramienia chłopaka z taką delikatnością, jakiej ten jeszcze nigdy nie czuł. / Kim on jest i co zrobił z Sasorim?/ - pytał w myślach. Brązowooki jakby to usłyszał, przytulił go i powiedział:
- W nagrodę nie zrobię ci krzywdy.
Blondyn uśmiechnąłem się z ulgą, jednak jakaś tam cząstka strachu jeszcze została. Był więc ciągle bardzo uważny i obserwował każdy najmniejszy ruch swojego współlokatora. Ku jego zdziwieniu nie robił on nic. Przez cały czas po prostu go przytulał, jakby zasnął. Obejmował blondyna w pasie, a jego głowa spoczęła na jego ramieniu. Ten siedział tak i tylko się zastanawiał /Na co on czeka?/. Niepewnie położył swoją jedną rękę na jego plecach. Sasori powoli sie od niego odsunął i znowu uśmiechnął. Widząc u niego taki wyraz twarzy można powiedzieć, że jest aniołem. / Jesteś śliczny... jak aniołek. /- pomyślał blondyn, a czerwonowłosy uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Ty wiesz o czym ja myślę ? - zapytał cicho.
-Tak... wiedziałem od początku. Słyszę twoje myśli, tak jakbyś do mnie mówił.
Deidara zrobił przerażona minę. /On słyszał, on słyszał ! Co ja mówię on nadal słyszy !/ Sasori zaczął się śmieć.
-To może... odpowiesz na jedno pytanie które usłyszałeś ?
-Jakie ?
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Sasorim ?
-Ja nim jestem. Po prostu jak byłem na misji sam... znowu poczułem samotność. Odkąd jesteś ty, samotność zniknęła. Nie chcę, żeby przydzielili cię do kogoś innego. Nie będzie mi szkoda ciebie... na pewno. Zawsze dbałem o i będę dbał tylko o siebie. Mimo wszystko.. nie chcę Cię stracić.
-Nie no... kim ty do jasnej cholery jesteś ?
-Dobra... widzę, że muszę wrócić do starych metod. - mruknął pod nosem Sasori
Przybliżył się do twarzy blondyna i pocałował go brutalnie, bez grama czułości i delikatności.
-Tak lepiej ?
-Nie.
-Tak źle i tak niedobrze. To jak w końcu ?
-Tak jak było wcześniej - Dei uśmiechnął się i przytulił go. Szybko jednak zrozumiał co zrobił i gwałtownie się oderwałem od skorpiona tak, że prawie spadłem z łóżka. Przed upadkiem uchroniły go silne ramiona Sasoriego.
-Uważaj. - powiedział spokojnie Lalkarz.
-Do..dobrze. Emm...dzieki.
-Poparzyłem cię czy co ?
-Nie tylko... jakoś tak. - uśmiechnął się lekko.
-Rozumiem. A tak przy okazji. Masz naprawić drzwi
-Ja ? To ty je zepsułeś !
-Bo ty nie chciałeś otworzyć. Mogę być dla ciebie dobry, ale nadal to ja tu żądze. Napraw.!
-Ale...
-Napraw, bo inaczej pogadamy - spojrzał na blondyna ostrzegająco.
-Dobrze, dobrze. - mruknął cicho.

.C.D.N.

1 komentarz:

  1. Hej,
    haha Sasori słyszy myśli Deidary, cudownie to miał pewnie ubaw i ma być delikatny i dobry...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń