piątek, 16 listopada 2012

SasoDei 07


Gdy Deidara się obudził powoli przychodziły do niego wspomnienia z wczorajszego dnia. Westchnął ciężko. /Dobrze, że skończyło się na tym/- pomyślał. Wstał z łóżka z zamiarem wyjścia z tego pomieszczenia, niestety drzwi były zamknięte. / No pięknie. Zamknął mnie / Blondyn zrezygnowany usiadł z powrotem na posłaniu i nieświadomie myśląc o Sasorim . / Co ? Co ja wyprawiam ?! Jest tyle innych ciekawych rzeczy. Dlaczego mam sobie zawracać głowę jakimś zboczeńcem ?! / Chłopak nie miał przy sobie glinki, bo poprzedniego dnia całą dał Hidanowi, więc potwornie mu się nudziło. Nie wiedział jak długo tak siedział, ale na pewno zdążyłby zrobić nie jedną ważną rzecz. Teraz mógł jedynie patrzeć w drzwi z nadzieją, że zaraz je ktoś otworzy. Nareszcie dzielące go od reszty wrota się otworzyły, a za nimi stał nie kto inny jak ...
-Hidan !
Blondyn schował się szybko za łóżko. Chyba wszyscy na jego miejscu zrobili by to samo. Nie chciał powtórki z wczorajszego dnia.
-Nie bój się, nic ci nie zrobię. - powiedział cicho białowłosy unosząc do góry dłonie, jakby chciał potwierdzić swoje słowa.
-Już to słyszałem. Odejdź ! 
-Dzięki za pozwolenie. - wymruczał cicho i wyszedł.
Nagle blondyn usłyszał krzyk. Po chwili stanął przed nim Pein. Patrzył wściekłym wzrokiem na Hidana, który aktualnie klęczał na ziemi i próbował oderwać od siebie dłoń Lidera, która boleśnie ściskała jego nadgarstek. 
-Przeprosił ? - najwyraźniej zwrócił się do Deidary.
 - Nie... a miał ?
- Tak. Hidan.. wiesz co robić, chyba, że chcesz inaczej pogadać.
-Prze.. przepraszam. - powiedział cicho białowłosy.
-Nie słyszałem - upomniał się Pein.
- Nie ty masz słyszeć ! Tylko on.. a teraz mnie puść !
- Milcz !!! Deidara.. czy ty go słyszałeś?
Niebieskooki miał powiedzieć tak, ale nie wyszło, gdyż Lider wlepił w niego wzrok wyraźnie mówiący " Jeśli powiesz Tak marny los cię czeka " lub coś takiego. Więc bez większego zastanowienia powiedział:
- Nie
- Co ?! - zezłościł się Hidan
- Widzisz.. nie tylko ja nie słyszałem. Powtórz !- Pein zacisnął dłoń na jego ręce
-Przepraszam !
-Dobrze.. nic się nie stało.
Blondynowi było go już trochę szkoda. Niby chciał mu zrobić krzywdę, ale przecież nic się nie stało. Teraz wiedział, że musi go unikać i może jakoś przeżyje bez żadnego molestowania. Pein puścił nadgarstek Hidana, ale za to złapał niebieskookiego i zaczął go ciągnąc wzdłuż korytarza.
- A więc Deidara... wrócisz do Sasoriego. Nie mam już nikogo, u kogo mógłbyś być bezpieczny. Jakby się coś działo to zawołaj, Itachi na pewno zareaguje i mnie natychmiast wezwie.
- Ale ...
- Żadnych: "ale", pytań, sprzeciwów i krzyków....zrozumiano ?
- Tak jest. - odpowiedział pod nosem zrezygnowany chłopak. 
Obaj szli w ciszy, aż dotarli do drzwi na których była mała kartka z napisem " Nie przeszkadzać ! Wejście na własną odpowiedzialność " Deidara przełknął tylko ślinę i modlił się, aby Sasori miał dobry humor.
- Nie martw się. Ta kartka tyczy się każdego poza tobą i mną. A właśnie, już bym zapomniał. Przenieśliśmy już twoje rzeczy. 
Po tych słowach obaj weszli do pokoju. Sasori siedział przed biurkiem i składał lalki. Blondyn natomiast zaczął przeglądać szafki, by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu.. Z uśmiechem skończył remanent i spojrzał w stronę drzwi. Pein nadal tam stał i się przyglądał Sasoriemu. po chwili westchnął tylko i wyszedł a wtedy Skorpion rzucił się na Deidarę i przytulił najmocniej jak chyba potrafił.
- Co ty ??? - zapytał zdziwiony, ale tez przestraszony blondyn.
-Cii...obiecaj mi, że już nigdy mnie nie zostawisz.
- Że co ?
- A ja obiecuje, że nigdy ci nic nie zrobię bez twojej zgody.. i żadnego zastraszania.
- Stało ci się coś ? Uderzyłeś się w głowę ? Koszmary miałeś ? - zapytał niebieskooki nie poznając swojego współlokatora.
Sasori popatrzył na chłopaka jak na idiotę
- Ty głupku ! Nawet jeśli bym się uderzył, to co? Ja nie czuje bólu i nie mam zawrotów ani nic w tym stylu !
- Dobra, dobra.. to jednak ty . Ale co ci się stało ?
- Wiesz jak bez ciebie jest nudno ? Nikt nie papla bez sensu... chociaż ty dość mało mówisz.... mimo wszystko jak już się odezwiesz to bardzo często nie ma to w sobie nawet grama logiki.
- Że co ?!
- A co ? Nie prawda ? Ty słyszałeś się kiedyś ? - kontynuował Sasori z rozbawieniem na twarzy.
- Tak ! I to ty gadasz bez sensu ! Sztuka jest wieczna ...! Kto taką głupotę wymyślił !?
- Co ?! Głupotę !? To są najmądrzejsze słowa na świecie ! Twoje pojęcie o sztuce jest równe cyfrze zero !
- Nie prawda ! Sztuka jest krótka i szybko przemija ! Jak eksplozja !
- Skąd ty to wziąłeś ? Z palca wyssane !
- Zamknij się ! Nic nie wiesz ! Jesteś durną kukłą, która nic nie czuje !
- A właśnie, że czuje ! Czuje więcej niż ty !
-Ach tak ? a co ty takiego czujesz .. hm ?!
- Nie twoja sprawa !
Tak to trwało dość długo, bo jakieś 3, 4 godziny i pewnie ciągnęłoby się dalej i dalej gdyby nie Pein, który miał już serdecznie dość tych wrzasków.Zaczął grozić, że będą musieli za karę robić różne głupie rzeczy, które oczywiście wypisał na liście.  Oczywiście przyniósł ja ze sobą i zaczął im czytać. Na szczęście blondyn szybko zasnął. Tylko Sasori musiał wysłuchiwać gadaniny lidera do końca.
.C.D.N.

1 komentarz:

  1. Hej,
    Pein, trzęsie cała tą organizacją i dobrze, reakcja Sasoriego na powrót Deidary boska...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń