piątek, 16 listopada 2012

the GazettE 08

Miyavi patrzył w okno z szerokim uśmiechem na twarzy. Własnie dzisiaj będzie spał u Rukiego, nie jutro, nie za tydzień, czy miesiąc tylko akurat dzisiaj. Sam dokładnie nie wiedział od jak dawna marzył o takiej chwili. Po drodze czytał każdą tabliczkę z nazwą ulicy na jakiej się znajdują. Tak bardzo nie mógł się doczekać chwili, w której wejdzie do domu przyjaciela. Niby był już u niego tysiące razy, ale jeszcze nigdy nie na noc. 
W pewnym momencie taksówka się zatrzymała. Takanori zapłacił kierowcy i razem z Miyavim wyszli z samochodu .  Ruki jak zawsze powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi, natomiast brunet wystrzelił jak z procy i od razu zaczął skakać w miejscu i gestami dłoni ponaglać przyjaciela by prędzej otworzył wrota. Blondyn westchnął ciężko martwiąc się w duszy nie tylko o swój własny dom, ale i o siebie samego. No cóż, brunet był zdolny do wszystkiego, bez najmniejszego wyjątku.  Obaj weszli do domu, rzucili swoje bagaże gdzieś w bok i ściągnęli buty .
- No to jesteś głodny czy coś ? – zaczął spokojnie Ruki. 
- Nie.. gdzie mam spać ?
- Jeszcze nie ma południa.. ty naprawdę jesteś już aż tak zmęczony ? – zapytał z niedowierzaniem unosząc lekko brew ku górze.
- No co ty.. chcę się tylko wypakować . – uśmiechnął się szeroko i od razu skierował się po schodach na piętro.
- Naprzeciwko mnie – mruknął szukając czegoś do picia – i pamiętaj, tylko jedna noc! – krzyknął jeszcze w stronę przyjaciela, ale on już tego chyba nie usłyszał bo zatrzasnął za sobą drzwi i z szerokim uśmiechem rzucił się na łóżko.
- Ale będzie fajnie . ! – pisnął sam do siebie i od razu zaczął się wypakowywać.
Chwilę później Ruki zapukał do pokoju bruneta.
- Mogę wejść ?
Gdy usłyszał ciche tak otworzył powoli drzwi i wszedł do środka.
- Przyniosłem pic.. – tu przerwał i otworzył szeroko oczy.
Żaden, dosłownie żaden mebel nie stał tam gdzie poprzednio, a przecież minęło może pół godziny nie więcej.  Dodatkowo ciuchy bruneta porozwalane na łóżku, podłodze, szafie, a nawet na lampie.  Blondyn wziął głęboki oddech i zamykając za sobą drzwi położył szklankę z napojem na półce nocnej.
- Dobrze.. pozwolisz że nie zapytam co tu się stało, bo chyba nie chcę znać odpowiedzi.. – mruknął cicho, po czym wziął kolejny głęboki wdech – jestem za to bardzo ciekawy kiedy tu posprzątasz. – popatrzył na chłopaka z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
- Oj nie przejmuj się.. najpierw muszę zrobić bałagan, żeby wiedzieć co mam i gdzie to schować wiesz? Zaraz będzie czyściutko – odpowiedział pospiesznie widząc minę przyjaciela i od razu zaczął składać starannie ciuchy i układać je w szafie. 
Ruki całej tej sytuacji przyglądał się uważnie. Chyba pierwszy raz widział, żeby Miyavi po sobie sam sprzątał.  Uśmiechnął się pod nosem, tym razem w 100% szczerze i pomógł przyjacielowi.  Po dwóch godzinach wszystko , poza meblami, było na swoim miejscu. Obaj uśmiechnęli się zadowoleni ze swojej ciężkiej pracy i kiwnęli lekko głową. 
- To co teraz porobimy ? – zapytał w końcu brunet ciągle szeroko się uśmiechając .
- To zależy.. jesteś gościem więc ty decydujesz.. na co masz ochotę?
- Miyavi chcę.. chcę Rukiego !
Jakby na potwierdzenie swoich słów brunet mocno przytulił się do blondyna. Takanori słysząc słowa przyjaciela  otworzył szerzej oczy i cofnął się delikatnie. Co jak co, ale tego się nie spodziewał. Miyavi nie raz dawał mu do zrozumienia, co do niego czuje, ale taki bezpośredni jeszcze chyba nie był. Po za tym, „ Chcę Rukiego” dość dziwnie zabrzmiało, a na dodatek ma bardzo obszerne znaczenie.
-Emm..  – padła inteligentna odpowiedź ze strony blondyna – możesz powtórzyć?
To co teraz działo się w głowie Takanoriego było naprawdę nie do opisania. Masa sprzecznych uczuć jakby prowadziła między sobą wojnę, co niemal  wprawiało chłopaka w migrenę. Niby to było tak bardzo podobne do Miyaviego, a jednak takie nienormalne. Część umysłu blondyna wmawiała mu, że się przesłyszał, inna część mówiła „zgódź się”, a jeszcze inna „ on chyba oszalał”. Brunet popatrzył w oczy przyjaciela z chytrym uśmieszkiem na twarzy, którego Rukiemu jeszcze nigdy nie było dane zobaczyć .
- Chcę Ciebie.. – zaczął szeptać brunet pchając powoli chłopaka w stronę łóżka.
To niedorzeczne. Gdzie się podział ten słodki i niewinny chłopak, którym jeszcze nie tak dawno był Miyavi…no dobra, niewinny to może złe słowo, bo winny to on jest zawsze, ale wiadomo o co chodzi! 
Ruki opadł bezwładnie na łóżko, po czym niemal od razu został przygnieciony przez  ciało Takamasy. Był zbyt zaszokowany całą tą sytuacją by chociaż się ruszyć. Cały spokój, równowaga i wszystkie tym podobne uczucia, niemal w sekundzie z niego  wyparowały.
- Więc.. mogę ? – zapytał pewny siebie brunet czując pod sobą, że oddech blondyna przyśpieszył.Z szarmanckim uśmieszkiem zaczął całować delikatnie po szyi swojego ukochanego, jednak ta piękna chwila została szybko zniszczona. Czując na sobie pocałunki przyjaciela Ruki wrócił na ziemię. Westchnął cicho, jednak nie z przyjemności, to było raczej ciężkie westchnienie. 
- Co ty wyprawiasz ? – zapytał cicho próbując ubarwić swój głos spokojem, co słabo mu wyszło, jednak Miyavi przestraszony nagłym obrotem spraw szybko zaprzestał swoich poczynań i już normalnie popatrzył na leżącego pod nim chłopaka. 
- Kochasz mnie ? – Padło pytanie z ust blondyna. Takie proste, a jednak odpowiedź na nie jest tak trudna. Takamasa zamrugał kilka razy ze zdziwienia i wstał z kolegi siadając obok.  Ruki wykorzystując sytuację podniósł się do siadu. Nie zrobił jednak nic więcej, a jedynie czekał na odpowiedź.  W pokoju panowała idealna cisza. Tak jakby czas nagle zatrzymał się w miejscu. W pewnym momencie brunet popatrzył na blondyna z głupkowatym, jak zwykle uśmiechem.
- No jasne ! 
Cała ta sytuacja był potwornie dziwna. Zarówno Miv jak i Ruki zachowywali się  trochę, jak nie oni sami. W ich głowach panował idealny zamęt, więc o racjonalnym myśleniu nie było teraz mowy. Takanori zaśmiał się cicho i pokręcił głową widząc, że Takamasa wraca powoli do swojego normalnego zachowania. 
- Skoro tak jest.. to nie pozwalaj sobie na zbyt dużo co? – podniósł się powoli i przeciągnął. Coś mu mówiło, że najlepiej będzie zachowywać się jakby to wszystko nigdy się nie wydarzyło.  – Kiedyś sam do ciebie przyjdę. Tylko musisz mi pomóc..hm.. – przerwał na chwile  by popatrzeć w sufit, tak jakby się zamyślił, po czym ponownie skierował wzrok na oczy bruneta – pomóc zakochać się w tobie, a to w twoim przypadku chyba nie będzie takie trudne, jak ci się wydaje.
Miyavi całkowicie zaszokowany patrzył w plecy Rukiego, który własnie opuszczał jego pokój. Takiego obrotu sprawy w życiu się nie spodziewał. ‘ Pomóc zakochać w sobie’, a to w ogóle możliwe.? Drzwi do pokoju bruneta zamknęły się, a za nimi Ruki westchnął z ulgą, że udało mu się wyjść z tego pomieszczenia. Od razu skierował się do przestrzennego salonu, gdzie otworzył okno, a sam usiadł na parapecie. Potrzebował teraz świeżego powietrza. Miyavi natomiast siedział dalej na łóżku tępo patrząc w drzwi. Myślał długo nad słowami, które przed chwilą usłyszał od blondyna. W końcu uśmiechnął się szeroko, jak na niego przystało i wyszedł z pokoju. Zaglądał do każdego pokoju po drodze na duł w poszukiwaniu przyjaciela. Westchnął w końcu stwierdzając że nie ma go na górze. 
- Ruki ! – krzyknął na cały głos.
- Jestem w salonie. – odpowiedział mu spokojny ton.
Miyavi uśmiechnął się szeroko  biegnąc do salonu. Kiedy zobaczył blondyna siedzącego na parapecie i gapiącego się bezsensownie w niebo zatrzymał się i przechylił lekko łepek w bok.
- Wszystko w porządku ?
Zapytał się cichutko bojąc się, że to wszystko przez niego . Ruki słysząc zatroskany głos przyjaciela uśmiechnął się delikatnie patrząc w jego stronę i wyciągnął do niego ręce. 
- Chodź do mnie.
To była do niego niepodobne, co sam szybko zrozumiał, jednak nie miał zamiaru odtrącać teraz Miyaviego, który szybko do niego podbiegł i przytulił się mocno. Było im obu teraz dobrze. Z jednej strony chłód bijący od okna, a z drugiej ciepło bijące od bruneta. Takanori zamknął swoje oczy i mocniej objął Takamasę. Coś do niego czuł, to było pewne, nie wiedział czy to miłość czy jeszcze coś innego ale coś to było. Coś silnego. Z resztą, nawet gdyby go kochał. Czy to byłoby aż takie dziwne? Chłopaki chybaby zrozumieli,a fani? Nie muszą na razie wiedzieć..
- Może jednak jesteś głodny co ? – zapytał w końcu Ruki.
- Tak.. chcę sushi ! – uśmiechnął się szeroko odsuwając od przyjaciela.
- No to może zamówimy co?
- Tak. – brunet szybko pobiegł do kuchni i poszukał w szufladzie jakiś ulotek. Po chwili wrócił do blondyna i dał mu wszystko co znalazł.
- To jest dobre. – powiedział i zamówił telefonicznie jedzenie. – Będzie za pół godziny.. oglądniemy coś?
- Tak.. ja wybieram film! 
- Dobrze dobrze – zaśmiał się cicho i usiadł na kanapie. Miyavi przeglądnął płyty z filmami, po czym włączył jeden i usiadł obok Rukiego, który objął go ramieniem. Miyavi z szerokim uśmiechem siedział grzecznie przytulony do ukochanego w ciszy oglądając film.W gruncie rzeczy cieszył się, że tak się wszystko skończyło. Z resztą jeszcze połowa dnia przed nimi. Bóg jeden wie co się tu będzie działo.
W pewnym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Odbierzesz ? Pieniądze są na stole – powiedział Takanori już się podnosząc, gdyż był pewny, że brunet odmówi. Jakże się zdziwił, gdy Miyavi z szerokim uśmiechem na twarzy wziął pieniądze i pobiegł do drzwi po jedzenie.
- Gdzie będziemy jeść? – zapytał stając w drzwiach z reklamówką w ręce. 
- Tutaj. – odpowiedział krótko uśmiechając się do niego ciepło. Jedyne co mu teraz przeszło przez myśl to ‘Chłopak się stara’.
Brunet usiadł tam gdzie wcześniej i podał blondynowi kartonik sushi razem z pałeczkami, sam wyciągnął swój i zaczął jeść ze smakiem co jakiś czas spoglądając na Rukiego całkowicie zapominając o filmie .

.C.d.n.

1 komentarz:

  1. Witam,
    o tak miło się stara, na pewno rozkocha w sobie Rukiego, naprawdę cudownie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń