piątek, 16 listopada 2012

the GazettE 10.

Następnego dnia pierwszy obudził się Ruki. Powoli i bardzo leniwie podniósł się do siadu przecierając dłońmi zaspane oczy.  Gdy w końcu udało mu się podnieść niezmiernie ciężkie powieki, rozglądnął się po pokoju. Dopiero teraz zorientował się, że nie jest sam w łóżku. Powoli do jego głowy zaczęły wracać wczorajsze wydarzenia.  Gdyby tak dokładniej się mu przyjrzeć można by było dostrzec na jego twarzy cała gamę przeróżnych min. Na początku był zdziwiony, później sam nie dowierzał własnym wspomnieniom, jeszcze później patrzył na bruneta jakby miał do niego jakieś wyrzuty, czy coś w tym rodzaju, a na samym końcu uśmiechnął się. Jeśli ktoś chciałby opisać wszystko, co ten uśmiech wyrażał, pisałby całe życie, a i tak nie udałoby mu się przekazać nawet połowy tych uczuć.

Blondyn pochylił się delikatnie nad brunetem i pocałował go delikatnie w czółko po czym wstał z łóżka i skierował się w stronę łazienki. Tam umył się dokładnie, ubrał a zaraz po tym poszedł do kuchni, gdzie przyrządził śniadanie dla ich dwojga. Zabrał dwa talerze wypełnione jedzeniem i powędrował z nimi do sypialni. Miyavi już w tedy nie spał. Siedział na łóżku po turecku i przecierał piąstkami zaspane jeszcze oczy.
- Dzień dobry – uśmiechnął się do  niego ciepło Ruki kładąc oba talerze na pościeli. – przygotowałem nam śniadanie. Może nie gotuje tak dobrze jak Kai, ale myślę, że da się to zjeść. 
- Dobry, dobry – odpowiedział ukochanemu uśmiechając się przy tym entuzjastycznie. Popatrzył na swoją porcję, wziął ją na kolana i powoli zaczął jeść kiwając z zadowoleniem głową. – Dobry z ciebie kucharz. – powiedział po chwili czując na sobie zaciekawione spojrzenie chłopaka. 
- Cieszę się, że Ci smakuj. – Odparł z wyraźną ulgą i dopiero teraz sięgnął po swój talerz. 
Gdy obaj zjedli śniadanie, blondyn poszedł pozmywać naczynia, natomiast brunet w łazience doprowadził swój wygląd no należytego porządku, czyli krócej mówiąc zrobił się na bóstwo. Zaraz po tym zszedł na dół, gdzie w salonie zastał Rukiego rozmawiającego przez telefon. Oparł się więc o framugę drzwi i przyglądał ukochanemu, który delikatnie uśmiechnął się do niego. Po chwili przerwał rozmowę odkładając telefon na półkę. 
- Za godzinę wszyscy będą u Uruhy. Jedziemy ? – zapytał blondyn.
- No pewnie ! – niemalże krzyknął zadowolony.

~ godzinę później w domu Takashimy.

- Ruki ! Co ci się stało ? – zapytał z przerażoną miną Aoi, gdy tylko zobaczył chłopaków.
- Czemu pytasz ? –  popatrzył na przyjaciela nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Ty się nie spóźniłeś. Ty – Takanori Matsumoto przyjechał punktualnie. Wiesz co to znaczy? – zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował – Zbliża się koniec świata! 
Wszyscy wysłuchali kolegi śmiejąc się pod nosem, jedynie Ruki przewrócił oczami i pokręcił lekko głową.
- Nie przesadzaj. – burknął niezadowolony, na co reszta chłopaków wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem.

~ Chwilę później

Na rozkaz Kaia, wszyscy zgromadzeni usiedli grzecznie  w kółeczku i wspominali krótki czas swojej wycieczki do Paryża. Każdy po kolei mówił co mu się podobało, co nie, czy chciałby jechać znowu i tak dalej. Swoją drogą, gdyby tak jakiś reporter podsłuchał tą rozmowę, fani mogliby się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy.
- A ty Kai ?- zapytał Aoi – Co tobie się najbardziej podobało we Francji ?
- Czyli co było najładniejsze ? – chciał upewnić się Kai.
- Własnie.
- To proste – uśmiechnął się dumnie – Rei-chan. !
Chyba nie trudno się domyśleć jaka była reakcja chłopaków. Praktycznie wszyscy poza Miyavim zrobili wielkie oczy, a Aoi zakrztusił się colą, którą właśnie pił. Reita natomiast, gdy już przyswoił sobie odpowiedź bruneta, uśmiechnął się delikatnie kręcąc głową.
- Kai.. chyba jednak masz tą gorączkę. – skwitował krótko, na co reszta zebranych chłopaków popatrzyła na niego niewiele rozumiejąc z wypowiedzi przyjaciela – Kai jest przeziębiony. To pewnie dlatego mówi takie głupoty. – wytłumaczył szybko.
Ruki spojrzał na Yutakę który nie wyglądał na zadowolonego po wypowiedzi blondyna, jednak nie odezwał się.
- Ja też nieraz byłem chory, ale takie pomysły mi do głowy nie przychodziły – zaśmiał się Uruha, a za nim cała reszta.
Spotkanie to trwało jeszcze przez dobre cztery godziny. Oczywiście całej szóstce wydawało się, że upłynęło dopiero kilka minut, ale tak to już jest wśród przyjaciół. Nawet dzień potrafi być za krótki. Chwilę później w domu Uruhy nie było już nikogo, poza nim samym oraz Aoim, który dzisiejszą noc miał spędzić tutaj.
- Pomogę ci posprzątać – powiedział Yuu zbierając z ziemi kubki.
- Daj spokój, sam to zrobię. Ty wybierz sobie film. 
- Już wiem co chcę oglądnąć, a tak będzie szybciej. – wyjaśnił uśmiechając się szeroko.

~ Godzinę później.

Takashima i Shiroyama siedzieli na kanapie oglądając jakiś kiepski horror. Jak zwykle podczas takich nocek obaj byli lekko podpici.
- To chyba nie był najlepszy wybór. – mruknął pod nosem Aoi kręcąc przy tym głową.
- No to coś innego ? – zapytał nie oczekując odpowiedzi. Położył tors na kolanach bruneta by dostać na półkę z płytami. Wyciągnął kilka płyt i wyprostował się powoli patrząc prosto w oczy chłopaka, przez co tego przeszły dreszcze. 
- No to który ? – położył opakowania na udach Yuu.
- Ee.. – wydukał jedynie. Sam nie wiedział co się z nim dzieje, ale czuł się dziwnie. – A który chcesz ?
- Ten. – wziął jedną z płyt i włączył film. 
Obaj oglądali w mniejszym lub większym skupieniu. Gdy horror dobiegł końca Uruha zerwał się z siedzenia po czym wyciągnął dłoń w stronę bruneta.
- Chodź.. napijemy się jeszcze . – uśmiechnął się przy tym zachęcająco, na co Aoi oczywiście wstał i poszedł za chłopakiem. 

~Godzinę później w łóżku Uruhy.

- Nawet nie wiesz jak na ciebie patrzą dziewczyny. –  wymruczał blondyn śmiejąc się cicho. Upił kolejny łyk sake po czym popatrzył w oczy bruneta. – Ale teraz  już wiem co w tobie widzą. 
- Tak. Co ? – zapytał śmiejąc się cicho. Alkohol już dawno zrobił swoje.
- Dwie czarne dziury z błyszczącymi iskierkami w środku. – Mówiąc to przybliżył swoją twarz do jego, a opuszkami palców pogładził mu brodę. – Niezwykłe masz te oczka.
Słysząc to Aoi uśmiechnął się delikatnie. Jakaś część podświadomości mówiła mu żeby się odsunął, jednak umysł jest niczym w porównaniu z mocą ciała, zwłaszcza w takich sytuacjach. Yuu jak zaczarowany objął szyję blondyna przytulając się do niego.
- Od teraz są tylko twoje – szepnął mu do ucha przylegając całym ciałem do Uruhy.
- Umowa stoi, teraz trzeba ją tylko zapieczętować. – odpowiedział półgłosem.

.C.d.n.

1 komentarz:

  1. Hej,
    bardzo miły poranek mamy i śniadanko do łóżka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń