czwartek, 7 listopada 2013

Blask Ciemności 05

Cześć wszystkim ! :D
Tak jak obiecałam, daję wam dzisiaj kolejny rozdział Blasku ciemności. Nie jestem jeszcze wstanie określić dokładnej daty opublikowania 6 rozdziału, ale obiecuję że w przeciągu dwóch tygodni. ;* Jeśli ktoś chce wiedzieć dokładnie, w najbliższych dniach powinna się pojawić informacja na tablicy głoszeń.
To na razie chyba tyle. Zapraszam do czytania !

Dedykacja dla Eterny ! <3


- No to kim ? – zapytał patrząc prosto w moje oczy.
Dobre pytanie. Kim on właściwie dla mnie jest? Kimś, kogo śledziłem, szpiegowałem.. kimś do kogo mnie ciągnie przez idiotyczną klątwę, kimś kto… To bez sensu.
Westchnąłem ciężko.
- Dzieciakiem, którego dupsko uratowałem przed skokiem z klifu i zimną kąpielą. – odpowiedziałem siląc się, by mój ton brzmiał obojętnie.
Przecież nie powiem mu: „ Och Michaelu jesteś moim towarzyszem. Bo widzisz mam 666 lat i jestem wampirem. Niestety prześladuje mnie klątwa, która nakazuje mi być blisko ciebie..”
Jak to w ogóle brzmi…
Michael słysząc moje słowa znacznie posmutniał. Otworzył nawet usta by  coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął i spuścił głowę.
- Rozumiem. – mruknął pod nosem i podniósł się powoli.- Pójdę już do siebie. – dopowiedział cicho, odwrócił się i ruszył przed siebie w stronę schodów.
Przyglądnąłem mu się uważnie, a moją uwagę przykuły jego mokre policzki.
Bez przesady.. chyba nie płaczesz ?
Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem lekko, przez co blondyn musiał się odwrócić i spojrzeć na mnie.
A jednak.
Westchnąłem po raz drugi i otarłem jego policzki z łez.
- Czemu ryczysz ? – zapytałem patrząc mu w oczy. Musiałem się bardzo wysilić, by zabrzmiało to spokojnie.
- Nie płacze ! – fuknął na mnie z obrazą, mimo to z jego zielonych oczu ciągle wyciekały pojedyncze łezki.
Wplotłem mu dłoń we włosy i przyciągnąłem go do siebie, tuląc lekko, a pod wpływem zapachu jego włosów przymknąłem oczy.
Skoro twoje ciało tak pięknie pachnie, ciekawe jak smakuje.
Na samą myśl moje oczy przybrały czerwonego koloru a kły znacznie się wydłużyły. Uchyliłem powieki i wziąłem głęboki oddech, by się uspokoić. Jeszcze tego brakuje, żeby chłopak nagle odkrył, że nie jestem człowiekiem. Na szczęście jego twarz, w chwili obecnej była wtulona w moje ramie, więc Michael niczego nie zauważył, a ja miałem chwilkę by wrócić do normy. Gdy wszystko było już tak, jak być powinno odsunąłem od siebie blondyna i uśmiechnąłem się do niego pocieszająco, na co ten otworzył szerzej oczy.
- Coś nie tak ?- zapytałem przejeżdżając kciukiem po jego policzku.
- Widziałeś się ? – odpowiedział pytaniem, po czym sam uśmiechnął się szeroko, jakby całkowicie zapominając o swoim płaczu. – Czemu tak rzadko się uśmiechasz.. jesteś w tedy taki.. – gdy tylko zorientował się, co chce powiedzieć, ugryzł się w język.
Widząc to zaśmiałem się w duchu i ponownie go przytuliłem.
- Chciałeś powiedzieć „piękny” ?
Blondyn już nic nie odpowiedział, ale doskonale wiedziałem, że właśnie to mu chodziło po głowie.  Nie wiedzieć czemu ucieszyłem się.
Przecież każdy człowiek widząc wampira myśli, że ten jest piękny. W takim razie dlaczego gdy chodzi o Michaela tak się tym przejmuje? Klątwa swoją drogą… bo to chyba wykracza ponad jej władania.
- Położysz się ze mną ? – powiedział bardzo cicho, jakby do siebie, a ja na te słowa uniosłem lekko brew do góry.
- A co, boisz się ? – zapytałem patrząc mu w oczy, jednak tym razem w moim głosie nie  było pogardy.
- Może trochę. -Ta odpowiedź mnie zdziwiła. A gdzie jego „ ależ skąd”, albo chociaż „pff”. – To pójdziesz ze mną ?
- Dobrze. – Odpowiedziałem i łapiąc jego dłoń ruszyłem do swojej sypialni.
Co ja najlepszego wyprawiam ?
To wszystko przez was. Za długo przebywałem w waszym towarzystwie i zaczynam zachowywać się tak samo bezmyślnie jak wy. Głupi ludzie...
Przymknąłem na chwile oczy by się uspokoić. Otworzyłem je dopiero gdy byliśmy na miejscu. Zamknąłem za sobą drzwi, oczywiście wcześniej świecąc światło, by mały się niepotrzebnie nie bał.
- Chcesz skorzystać z łazienki, prawda ? – Nie czekając na jego odpowiedź wskazałem gestem dłoni drzwi do owego pomieszczenia.
Michael uśmiechnął się jedynie i zaraz zniknął z mojego pola widzenia. Wziąłem głęboki oddech i rozebrałem się, pozostając jedynie w czarnych bokserkach.
Ciężka sprawa. Będę musiał się pilnować w nocy, by nie przestać oddychać. Nie mam pojęcia jak mógłbym mu to wytłumaczyć.
Wracając do naszych lekcji o wampirach. My nie musimy oddychać, robimy to by się upodobnić do was, lub by się uspokoić. Nie wiedzieć czemu tlen w naszych płucach działa tak, jak jakieś ziółka na was.    
            Gdy usłyszałem chrzęst zamka odwróciłem się w stronę drzwi, zza których wyszedł Michael, odziany również w same bokserki. Chłopiec, gdy tylko mnie zauważył zilustrował dokładnie całą moją sylwetkę, na co uśmiechnąłem się pod nosem. Blondyn chyba to zauważył, bo zaraz zarumienił się soczyście i odwrócił twarz gdzieś w bok, co mnie rozbawiło.
- Oj mały, nie musisz się odwracać, nie tobie pierwszemu wpadłem w oko. – odpowiedziałem dość złośliwie siadając na krawędzi łoża.
- Pff.. chciałbyś. – burknął pod nosem, a następnie usiadł zaraz obok mnie. – To.. idziemy już spać ?
- A czy nie tego chciałeś? – uniosłem delikatnie swoją głowę przyglądając mu się uważnie. W jego głowie rozpoczęła się wtedy kłótnia myślowa. Nie mogłem powstrzymać zadziornego uśmieszku, który wpełzł na moje wargi. Na szczęście Michael był zbyt zajęty wewnętrznym rozdarciem, by to zauważyć.
No więc mały, co mi powiesz ? Przyznasz się czego pragniesz, czy odpuścisz.?
Minęła chwila i w końcu Michael odwrócił twarz w moją stronę przechylając delikatnie głowę w bok.
- Jednak nie jestem tak zmęczony , jak mi się wydawało.. – powiedział uśmiechając się niewinnie.
- Ach tak, w takim razie cóż chcesz robić? - Położyłem się na plecach, kładąc głowę na splecionych dłoniach.
- Ty coś wymyśl. – burknął patrząc przed siebie.
- W takim razie, może porobimy to, o czym tak usilnie wcześniej myślałeś. – uśmiechnąłem się niemalże władczo.
- C..co ? Skąd ty niby możesz wiedzieć o czym myślałem !? – naburmuszył się, krzyżując ręce na klatce piersiowej, a jego twarz ponownie dzisiaj przybrała kolor czerwieni.
-Zgadłem. – odpowiedziałem spokojnie.
- Na pewno źle myślisz ! – krzyknął patrząc na mnie hardo.
- Ach tak, w takim razie o czym myślę.? – mój ton ciągle był w pełni spokojny.
- O seksie, a o czym !?
- Hmm, skoro wiesz o czym myślę, to równie dobrze ja mogę wiedzieć o czym ty myślisz, czyż nie? A skoro myślisz, że myślę o tym, to tylko dowód na to, że ty myślałeś wcześniej o tym, o czym ja teraz myślałem. – specjalnie pogmatwałem odpowiedź, by jeszcze bardziej zmieszać chłopaka. Udało mi się to, gdyż Michael zmarszczył lekko brwi układając sobie w głowię całą moją wypowiedź.
- Zmieńmy temat. – mruknął po dobrej minucie i położył się na swoim miejscu, twarzą w moją stronę.
- Ten mi odpowiada. – wymruczałem tuż przy jego uchu, wcześniej nachylając się nad nim.
- Ale mnie nie ! – niemalże krzyknął, a przez jego ciało przebiegł dreszcz, co nie umknęło mojej uwadze.
- No dobrze. – odpowiedziałem niby to obojętnie, wstałem by zgasić światło po czym ułożyłem się do snu. – Dobranoc mały. – dopowiedziałem, zamykając oczy.
Michael patrzył na mnie jeszcze przez chwilę. W pewnym momencie nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc Theo. – powiedział cichutko tuż przy moim uchu, a następnie wcisnął się pod kołdrę i objął mnie niepewnie.
Otworzyłem oczy, by popatrzeć przed siebie, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Decydując, że nie odtrącę jego dłoni, ponownie zamknąłem oczy.
            Gdy upewniłem się, że chłopak śpi wyruszyłem na polowanie. Teraz będę musiał dokładniej pilnować pór jedzenia, by się przypadkiem na niego nie rzucić. No i jeszcze jedno pytanie.
Jak ja mam mu powiedzieć, czym jestem?
Westchnąłem ciężko.
Gdy znalazłem się w mieście, zaczaiłem się za jakimś drzewem i cierpliwie czekałem na ofiarę. Okazała się nią niezbyt ładna kobieta licząca sobie, tak na oko, jakieś 30 lat. Jej ubiór świadczył o tym, że była dziwką. Cóż.. lepsze to niż nic. Rzuciłem się na nią, wbijając kły w jej szyję. Kobieta jedynie pisnęła, gdyż w mgnieniu oka wszystkie siły z niej uleciały. Już po chwili wisiała bezwładnie w mych ramionach. Oblizałem zakrwawione wargi i ruszyłem w stronę najbliższego lasu, gdzie zadrapałem ją w kilku miejscach pazurami, by wyglądało to na atak dzikiego zwierzęcia, a następnie zostawiłem ją tam.
            Gdy wróciłem do domu, wziąłem szybki prysznic w gościnnej łazience, by przypadkiem nie obudzić chłopca i wróciłem na swoje miejsce w łóżku. Popatrzyłem na smacznie śpiącego Michaela, przeczesując delikatnie jego włosy.
- Jak mam ci to powiedzieć ? – wyszeptałem ciągle wpatrując się w jego buzię.
Popatrzyłem na sufit, stukając sobie pięścią w czoło.
-Myśl Theodorze, jak ? – ciągle mówiłem do siebie.
Już chyba kiedyś wspomniałem że to nie jest normalne, czyż nie ? Tyle że ja naprawdę nie mam pojęcia jak mu to powiedzieć.
Zamknąłem oczy, by w spokoju pomyśleć. Tak się w to wciągnąłem, że nawet nie zauważyłem kiedy wstało słonce, a w pomieszczeniu zrobiło się całkiem jasno.
- Już nie śpisz, Theo ? – usłyszałem cichy szept chłopaka. Otworzyłem oczy, by spojrzeć w jego stronę i uśmiechnąłem się lekko. Jedną piąstką przecierał oko, a na drugiej ręce się podparł, przez co jego twarz była nad moją.
- Już od dawna. – odpowiedziałem spokojnie.
Taa.. od bardzo, bardzo dawna.
- Zrobić Ci śniadanie ? – zapytał wstając z łóżka.
- Widzę, że się już zadomowiłeś, skoro śniadanie chcesz robić. – powiedziałem spokojnie również wstając. Skierowałem się w stronę łazienki, ale zanim zniknąłem za drzwiami spojrzałem na niego.- Zrób tylko sobie. – po tych słowach zamknąłem za sobą drzwi. Umyłem jedynie twarz i zęby, a później poszedłem na dół do kuchni, skąd dochodził zapach smażonej cebuli.
- Co robisz ? – zapytałem siadając przy stole. Otworzyłem gazetę, którą chwilę wcześniej zgarnąłem z szafki by wszystko w niej porozwiązywać. Poziom trudności, nawet z pięcioma gwiazdkami jak na mój gust był banalny, jednak lubiłem to.
- Jajecznicę. Może jednak chcesz ? – popatrzył w moją stronę uśmiechając się pięknie.
- Nie dziękuję. – odpowiedziałem spokojnie wpatrując się w jego twarz. –Nie jestem głodny.
-Jak chcesz.
Po chwili danie było gotowe, a wszystkie zagadki rozwiązane, tak więc jedyne co mi pozostało to patrzeć, jak Michael zajada swoje śniadanie ze smakiem.
- Hm.. pycha. Jesteś pewny, że nie chcesz ? – dopytał przystawiając mi widelec z jajkiem do ust.
Popatrzyłem na niego, a później na zawartość sztućca i otworzyłem usta, a chłopak wpakował mi go do ust. Połknąłem jajko uśmiechając się do Michaela.
- No i ? – zapytał wyczekująco.
- Dobre. – odpowiedziałem krótko.
- Tylko tyle ? No wiesz… - udał smutną minkę, na co się zaśmiałem.
- Było pyszne.- Szepnąłem mu do ucha, po czym zabrałem mu pusty już talerz sprzed nosa, by go umyć. Michael w tym czasie poszedł do łazienki. Po mniej więcej pół godziny wrócił do kuchni, gdzie ja siedziałem na parapecie i patrzyłem przez okno.
- Co będziemy dziś robić ? – zapytał podchodząc do mnie.
- A ty nie powinieneś wracać do domu ? – popatrzyłem na niego schodząc z parapetu. Zmierzwiłem mu lekko włosy, wyminąłem go i poszedłem do salonu. – Nie masz szkoły, czy jakiś innych zajęć ?
- No.. no mam. Ale dopiero jutro rano, jeszcze dużo czasu zanim będę musiał pójść.  – podreptał za mną patrząc z nadzieją.
Zatrzymałem się na chwilę, odwróciłem i spojrzałem na niego.
-Umiesz strzelać z łuku ? – zapytałem przyglądając się mu uważnie.
Ten chyba zdziwił się moim pytaniem, bo w zabawny sposób zmarszczył swoje czoło i pokręcił głową, na znak zaprzeczenia.
- A chcesz się nauczyć?
Na te słowa na twarzy Michaela pojawił się szeroki uśmiech. Rzucił mi się na szyję śmiejąc się wesoło.
-Jasne że tak! Zawsze chciałem się nauczyć, ale zawsze kończyło się tylko i wyłącznie na chęci. Nigdy nawet nie miałem łuku w ręce. Ale wiesz grałem kiedyś w taką fajną grę, i tam można było być dosłownie wszystkim a ja zawsze wybierałem łucznika i…
Zakryłem mu usta dłonie i pokręciłem głową.
- Nie gadaj tyle. – upomniałem go, po czym zabrałem dłoń. – Za 10 minut masz być przed domem.- dodałem kierując się do swojej garderoby. Ubrałem się jak zwykle na czarno, a następnie poszedłem w stronę wyjścia.  Czekałem na niego kilka minut, aż w końcu się zjawił.
- Spóźniony. – mruknąłem pod nosem i ruszyłem w stronę jednego z garaży.
Otworzyłem go, wszedłem do środka i gestem dłoni zaprosiłem Michaela. Ten gdy tylko wszedł do środka otworzył szerzej oczy.
- Wow.. to wygląda jakbyś co najmniej polował na wampiry. – powiedział pod nosem.
No cóż.. chyba byłbym głupi jakbym polował sam na siebie.
- Po prostu zawsze pasjonowała mnie dawna broń – odpowiedziałem spokojnie zdejmując ze ściany swój ulubiony łuk.
- Pistolety też masz ? –zapytał ciekawy.
- Dawna broń, jak już wspomniałem. Łuki, miecze, sztylety, a także masę japońskich zabawek, których nazw i tak nie zapamiętasz. – powiedziałem zdejmując drugi łuk, jako że chłopak nie wykazywał chęci do wybrania jakiegoś.
- Tak się składa, że jestem w połowie Japończykiem. – mruknął lekko naburmuszony.
- To nie zmienia faktu, że byś i tak nie zapamiętał. – wcisnąłem mu do rak łuk. – Nie zgub i chodź. – powiedziałem zabierając torbę ze strzałami. Zamknąłem garaż, a później ruszyliśmy do niewielkiego lasu, który znajdował się zaraz za mim domem.
Gdy już dotarliśmy na miejsce rozpoczęła się lekcja strzelania. Musze przyznać, że gdy byliśmy jeszcze w domu wydawało mi się, że pójdzie łatwiej. Michael miał problemy z utrzymaniem nieruchomo łuku, już nie mówiąc o trafieniu nawet w najgrubsze ze wszystkich drzew.
- Nie, nie tak. – powiedziałem spokojnie podchodząc do niego.
Stanąłem tuż za jego plecami i kładąc swoje dłonie na jego, pomogłem mu utrzymać łuk. Naciągnęliśmy cięciwę.
- Na trzy. Raz, dwa, trzy. – puściliśmy cięciwę a strzała wbiła się w sam środek pnia drzewa. – Widzisz, to nie takie trudne. – uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Ale super ! – wykrzyczał zadowolony z siebie blondyn skacząc w miejscu. – Chce jeszcze raz!
Zaśmiałem się cicho widząc jego zadowolenie, wyciągnąłem strzałę z torby i podszedłem do niego.
- Proszę, proszę. – usłyszałem nagle i automatycznie odwróciłem się w stronę znajomego głosu. -Dawno się nie widzieliśmy, braciszku. – Dopiero wtedy postać wyszła zza drzewa.


.C.D.N.

Ps. Nowego bohatera można zobaczyć w zakładce"Blask Ciemności"

13 komentarzy:

  1. *.* Już nie mogę doczekać się poznania brata Theodora ! <3
    Boski rozdział !
    Czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę doczekać się brata Theodora.Ciekawe czy pozna, że jego brat znalazł towarzysza i jak pozna, to jak bd zachowywał się względem nich.
    Cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super, nie mogę się doczekać kolejnego. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że ten brat, będzie próbował zabrać Theo Michaela. A to mi się nie podoba +____+ Patrzałam już na jego wygląd i wygląda całkiem, jak jakieś bóstwo xD Aczkolwiek rozdział mi się podobał ii... CZEKAM NA NASTĘPNY~!

    Pozdrawiam,
    Kimi~

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie to nie tak mialo byc! Theodor mial powiedziec Michaelowi, ze go kocha nie "Dzieciakiem, którego dupsko uratowałem przed skokiem z klifu i zimną kąpielą" co to w ogole za odpowiedz jest?! Oficjalnie zglaszam zazalenie xD Ogolnie rozdzial byl cudny. Juz tylko czekam na twoje potkniecia, zeby ci jej wytknac, takie ciagle chwalenie cie jest nudne xD
    Czekam na nastepny! ;*
    ~Wisienka

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę więcej ! Pisz szybko Lanna ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie chcę straszyć... Ale, jak jeszcze raz tak znikniesz... To UDUPIĘ, ZAJEBIE, I WYKASTRUJĘ ŻELAZKIEM, ZROZUMIANO?! I będę płakać, a twoje ocięta mogą zostać wydrapane w niewyjaśnionych okolicznościach. A tak w ogóle, to nocia świetna i czekam na więcej <3
    Dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniały, wspaniały rozdział.. zaczyna się robić coraz bardziej interesująco... pojawił się brat Teo... już sobie wyobrażam taką scenkę między braćmi... „nawet nie waż się go skrzywdzić... on nie wie że jestem wampirem... jest mi przeznaczony...”
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy dzisiejszego dnia odwiedziłam Twojego bloga, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia! :) Czuję, że będę tutaj zaglądać o wiele częściej i śledzić każdą, nową publikację. Dotąd przeczytałam na razie całe opowiadanie "Blask ciemności", ale kiedy tylko znajdę odrobinkę wolnego czasu, z pewnością prześledzę pozostałe historię, gdyż Twój styl pisania mnie urzekł - jest lekki, zrozumiały, dzięki czemu czytelnik nie ma problemu z wyobrażeniem sobie poszczególnych zdarzeń. Masz wspaniały dar opisywania przeżyć wewnętrznych bohaterów, przez co mogłam perfekcyjnie wczuć się w rolę Theodora czy też Michaela. Także pokochałam Twoje kreacje postaci - ze szczególnością przemówił do mnie wampir i jego sarkastyczne podejście wobec świata oraz ludzi. Całe opowiadanie "Blask ciemności" zapowiada się fenomenalnie i po przeczytaniu wszystkich rozdziałów nie mogę się już doczekać, co wydarzy się w następnej części. Intryguje mnie postać brata Theodora. Ciekawi mnie, jakie będzie posiadał nastawienie wobec Michaela i czy będzie dobrym, a może złym charakterem. Podsumowując - opowiadanie, jak i całokształt bloga bardzo mi się podoba. Piękne zdjęcie w nagłówku nadaje projektowi wspaniałą atmosferę. Gratuluję i z wielką radością polecę Twój projekt na moim blogu, z niecierpliwością czekając na nowe notki. Życzę dużo weny, czasu na pisanie oraz pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, coś czuję, że teraz dopiero się zacznie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    wspaniale, czemu czuję, ze pojawienie się brata zwiastuje kłopoty, och czemu Theo musi tak smucić Michaela...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka,
    rozdział wspaniały, ale przeczuwam, że pojawienie się brata przyciągnie kłopoty, Theo czemu musi tak zasmucać Michaela...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, przeczuwam, że pojawienie się jego brata przyciągnie kłopoty...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń