No heeej ! ;D Już jestem !! Wybaczcie za to lekkie opóźnienie, ale i tak wyrobiłam se wcześniej niż myślałam. Więc proszę mi się tu cieszyć a nie narzekać xD
Widzę, że coraz więcej osób zagląda na mojego bloga. Bardzo się z tego powodu ciesze, ale przyznam, że cieszyłabym się jeszcze bardziej, jakbyście również komentowali ;D Wszystkim, którzy zostawiają swoje opinie, bardzo dziękuję . ;*
No dobra wystarczy mojego gadania, zapraszam do czytania ! ;*
Dedykacja dla Ayu-chan ! <3
-
Proszę, proszę. – usłyszałem nagle i automatycznie odwróciłem się w stronę
znajomego głosu. -Dawno się nie widzieliśmy, braciszku. – Dopiero wtedy postać
wyszła zza drzewa.
- Aziel. – powiedziałem pod nosem.
Patrzyłem
na niego przez chwilę oczekująco, nie odzywając się ani słowem. Chciałem poznać
cel jego niezapowiedzianej wizyty. W pewnym momencie poczułem, jak Michael
zaczyna się lekko trząść. Spojrzałem na niego nie rozumiejąc tej reakcji.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że przestraszył się Aziela, który jakby
nie patrzeć nie wyglądał zbyt przeciętnie. Na jego lewej stronie twarzy znajdowały się
znaki w kolorze ciemnego różu, które
świadczyły o przynależności do sługusów rodu królewskiego, dodatkowo jego
ślepia, o tym samym kolorze wlepione były w blondyna, a jego mina nie wyrażała
nic innego jak chęć mordu. Gdyby tego było mało przydługawe kły wystawały nieco
spod górnej wargi.
Co za dureń !
- Michaelu, poznaj mojego brata, idiotę. -
powiedziałem patrząc na różowowłosego.
Stwierdziłem, że lepiej będzie nie zareagować na strach
Michaela, niż uspokajać go później przez godzinę i tłumaczyć, że wampiry
istnieją i my nimi jesteśmy. Gorzej
będzie jak zapyta się dlaczego Aziel tak wygląda, ale nie ma co martwić się na
zapas.
-Ja przemierzam tyle kilometrów, żeby cię
odwiedzić braciszku, a ty nazywasz mnie jeszcze idiotą.. toż to brak
wychowania. - syknął wręcz pod nosem z tym jego wrednym uśmieszkiem wymalowanym
na twarzy.
- On ma racje.. - odezwał się nagle Michael
patrząc na mnie karcąco, po czym podbiegł do drzewa, w które wcześniej
strzelaliśmy, by pozbierać wszystkie strzały. - Zapraszamy na herbatę. - tym razem skierował te słowa do Aziela
uśmiechając się do niego lekko.
Widać było, że ciągle jest niepewny nieznajomego,
ale w jego głowie ciągle krążyły myśli, że gościem trzeba się dobrze zając.
Ten zdziwił się, słysząc te słowa z ust blondyna.
Chciałbym powiedzieć, że jego mina była
bezcenna, ale nie mógłbym wtedy znaleźć słowa opisującego mój wyraz twarzy, tak
wiec nie powiem tego. Aziel, gdy już doszedł do siebie, odsunął się od drzewa,
o które chwilę temu się opierał i podszedł do mnie.
- Bierz przykład z człowieczka braciszku. -
szepnął mi przy uchu tak, że tylko ja mogłem to usłyszeć. - Jak miewam nie
powiedziałeś mu, nieprawdaż ? - uśmiechnął się szeroko demonstrując mi swoje
kły.
-Jeśli wygadasz... - nie dokończyłem bo
przystawił palec wskazujący do swoich ust, w geście uciszenia mnie.
Dopiero teraz zorientowałem się, że Michael stoi
zaledwie metr ode mnie ze strzałami w ręku.
- Co wygada? - dopytał się słysząc jedynie ten
fragment.
Patrzyłem na blondyna i pierwszy raz w życiu nie
mogłem nic wymyślić.. nie chciałem go kłamać, ale prawdy też nie mogłem mu powiedzieć.
Przekopywałem swoje myśli w poszukiwaniu jakiejkolwiek wymówki i pewnie stałbym
tak jeszcze długo gdyby nie Aziel.
-To tajemnica Mike. - powiedział czochrając mu
włosy z szerokim, aczkolwiek nadal wrednym i w pełni fałszywym uśmiechem na
twarzy. Ku mojemu zdziwieniu jego kły miały już przeciętną długość.. czyżbyś zrobił to dla mnie bracie ? Nie..
niemożliwe. Odkąd pamiętam zawsze robiliśmy wszystko, by dokuczyć temu
drugiemu. Nie wiem co musiałby się stać, byśmy nagle przestali.
Co ty kombinujesz?
- Ale skoro wy ją znacie, to ja też chcę znać. -
skrzyżował ręce na klatce piersiowej patrząc hardo na Aziela, zupełnie już zapominając o wcześniejszym strachu.
- No dobrze - kiwnął lekko głową na
potwierdzenie. - Theo bardzo by chciał, żebym został na dłużej, ale boi się, że
się nie zgodzisz.
Słysząc słowa brata moje pięści automatycznie się
zacisnęły, a ja nagle miałem niezmierną ochotę na zamordowanie go. Mimo to nie
odezwałem się, chyba lepiej przeboleć jakoś jego obecność niż dopuścić do tego,
by chłopak się dowiedział o jego rasie.
- To jest ta tajemnica? - zapytał patrząc w moją
stronę.
- Powiedziałeś, że wracasz do domu, bo masz
zajęcia, jednak nie zmienia to faktu, że na noc mógłbyś przyjść do mnie, a
wtedy obecność Aziela mogłaby Ci przeszkadzać. - wymyśliłem na poczekaniu, po
czym westchnąłem lekko.
Theodorze, jesteś większym idiotą niż twój
własny brat. Chyba najwyższy czas wybrać się na jakieś terapie... -
przemknęło mi przez myśl.
- Miałem spać w domu, ale jak zostajesz to ja
też! - krzyknął zadowolony uśmiechając sie entuzjastycznie do Aziela.
-Będę zaszczycony. - odpowiedział kłaniając się delikatnie.
Michael widząc to zaśmiał się pod nosem.
- Jesteś trochę dziwny.. - powiedział nie
zastanawiając się, a zaraz złapał go za rękę. - chodźmy do domu. - pociągnął go
w stronę mojej rezydencji, a ja jedynie przyglądałem się temu z niemałym
zdziwieniem. Dopiero po dłuższej chwili poczułem to znajome juz ukłucie
zazdrości.
To mnie powinieneś trzymać za rękę, i do
mnie tak sie uśmiechać, nie do niego!
Pokręciłem lekko głową biorąc głęboki oddech na
uspokojenie, po czym z łukami w ręce poszedłem za nimi.
Po
kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Michael wziął ode mnie łuki i odłożył je
na miejsce razem ze strzałami, a następnie złapał moją dłoń ciągnąć mnie w
stronę brata, który szedł nieco przed nami. Byłem zadowolony z takiego obrotu
spraw.
Dobrze Michael, dobrze. Trzymaj mnie, a nie jego.
Niestety, gdy tylko dogoniliśmy Aziela, blondyn
jego również złapał za rękę. Mimo ponownego przypływu zazdrości na moje usta
wtargnął lekki uśmiech. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak to zabawnie wyglądało,
zwłaszcza, że Michael był znacznie niższy od nas obu.
-Mike - zaczął Aziel, a z mojej twarzy
automatycznie zniknął uśmiech. - Jak długo jesteś z Theo?
-Theodorem - poprawiłem brata, piorunując go przy
tym spojrzeniem.
Ten jednak nie wyglądał na przejętego, a jedyną
jego reakcją było ciche prychnięcie.
-No więc wczoraj padało, dlatego zostałem. A znam
go niedługo. - wytłumaczył z uśmiechem wchodząc do rezydencji. Od razu
skierował się do kuchni, by przygotować nowemu koledze obiecaną herbatę.
-Czyli od kiedy jesteście razem? - dopytał się
niezadowolony ze wcześniejszej odpowiedzi.
Michael
odchrząknął słysząc takie pytanie, a następnie popatrzył nie pewnie w
stronę Aziela.
-Jakbyś nie zauważył, obaj jesteśmy facetami i
nie jesteśmy razem... - odpowiedział nieco zakłopotany.
Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc taką odpowiedź
i usiadłem przy stole obok brata.
-Gość nie powinien być tak nachalny, bracie. -
pouczyłem go nie racząc nawet na niego spojrzeć. - Mógłbyś mi jednak zdradzić
prawdziwy cel swojej niezapowiedzianej wizyty. - dodałem po chwili tym razem
kierując wzrok w jego stronę.
W tym momencie fałszywy uśmiech znikł z jego
twarzy, a powrócił dawny, morderczy wyraz. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął
kopertę, którą położył na stole. Przyjrzałem się jej dokładnie, nie zwracając
najmniejszej uwagi na fakt, że brat wstał od stołu i skierował się do szuflady
ze sztućcami. Była na niej królewska pieczęć, co zwykle nie świadczyło o niczym
dobrym. Po krótkiej chwili brat wrócił z nożem, którym posłużył się by otworzyć
kopertę.
- Herbata gotowa. - powiedział Michael stawiając
przed nami szklanki pełne tego płynu.
- Pójdź na chwilę do siebie Michaelu -
powiedziałem spokojnie.
- Nie ma mowy. - pokręcił głową siadając na
przeciwko mnie. - Co to za list ?
Też chciałbym
wiedzieć.
Wtem Aziel wstał i rozłożył kartkę, która chwile
temu znajdowała się w kopercie.
- Jej królewska mość... bla bla bla. Zaprasza
hrabię Theodora Turnera IV .. bla bla bla. Na bal jesienny.. bla bla bla.. bla
bla bla... i jeszcze bla.. - mówił Aziel błądząc wzrokiem po zapisanej kartce.
- O już mam.. To bardzo ważne, nie waż się nie zjawiać. Wiem , że to dla ciebie
trudny czas. Weź ze sobą obiekt westchnień. Ps. Jeśli się nie zjawisz pożałujesz.
Pps. Ja nie żartuje. Ppps... ech. Może tego już nie będę czytał. - mruknął patrząc w moją stronę, po czym
łaskawie oddał mi list.
-Mam pytanie. - powiedział nieco zakłopotany
blondyn. - przecież nie mamy królowej. Więc kto to ?
Popatrzyłem na niego znad kartki. To byłby chyba
dobry moment na wyznanie prawdy, a jednak przy Azielu mogłoby być to trochę
niebezpieczne.
Westchnąłem cicho i odłożyłem kartkę na stół.
-Zostaniesz jeszcze dziś u mnie, wieczorem
wszystko Ci wyjaśnię, a tym czasem zajmij się czyś. - Wypowiedziałem na jednym
wydechu wstając na równe nogi. - A ty żmijo, za mną. - warknąłem w stronę brata
wychodząc z kuchni.
Aziel spojrzał na blondyna, a na jego usta
ponownie wpełzł ten fałszywy uśmieszek.
-Chyba ma zły dzień. - powiedział wstając, a
następnie skierował się za mną.
Chwilkę później obaj znaleźliśmy się w moim
gabinecie. Patrzyłem na niego z chęcią mordu w oczach.
-Co to ma znaczyć !? - wrzasnąłem na niego.
-Ej, ej.. spokojnie braciszku. - uniósł dłonie w
obronnym geście. - Ja jestem tylko posłańcem, z resztą co dziwnego jest w
zaproszeniu na bal ? - uśmiechnął się drwiąco.
-Co dziwnego?! - przywarłem go do ściany dłonią
miażdżąc jego szyję. - Zostajesz na noc, czyż nie ? Co takiego kombinujesz ?
Dlaczego królowa osobiście wysłała mi list ? Dlaczego każe mi wziąć Michaela ze
sobą ?
Aziel patrzył ze spokojem w moje oczy, aż w końcu
odepchnął mnie z taką siłą, że upadłem na ziemię tuż przy przeciwnej ścianie. Otrzepał
swoje ubranie, po czym spojrzał na mnie z wielką powagą.
- Królewska mość wzywa Cię, a bal to na pewno
wymówka, jednak jestem tylko sługą jak dobrze wiesz i niestety nie mam takich
informacji, by ci powiedzieć po co to wezwanie. - wytłumaczył podchodząc do
mojego biurka, o które się oparł krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Aczkolwiek krążą plotki o zbliżającej się wojnie z psami. Michaela masz wziąć
ze sobą, bo chyba oczywistością jest, że bez niego nie wytrzymasz tyle dni. A
ja zostaje, bo mam tak zachciankę. - uśmiechnął się pod nosem podchodząc do
mnie, nachylił sie lekko i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Nienawidzę Cię bracie, ale jeśli ma być woja
musimy tymczasowo zawiesić broń. - patrzył na mnie poważnie.
Nigdy nie widziałem go w takim stanie, nigdy też
nie mówił takich rzeczy, więc chyba nie było powodów, by mu nie wierzyć. Jego
oczy tez wyglądały na szczere, dodatkowo list od królowej.. nie wzywała by
jakby to nie było ważne.
-W porządku. - chwyciłem jego dłoń i przy jego
pomocy wstałem.- Nadal jednak nie rozumiem twojej chęci zostania u mnie.
-Zawieszenie broni nie znaczy, że przestanę robić
Ci na złość, braciszku. - uśmiechnął się złośliwie - to jedynie oznacza, że
teraz będę to robił rzadziej, a przynajmniej do momentu, gdy wojna zostanie
ogłoszona oficjalnie. Wtedy będziemy zmuszeni całkiem przerwać.
-Tak myślałem. - mruknąłem pod nosem. Najchętniej
bym go teraz wyrzucił, jednakże nie mogłem tego zrobić, przez jego wcześniejsza
szopkę. - W porządku. Postaraj się jednak jako tako zachowywać i nie przeginaj.
- patrzyłem na niego spokojnie - Wiesz, gdzie jest twój pokój. - dodałem na
koniec wychodząc z gabinetu.
To będzie ciężki tydzień.
Ruszyłem korytarzem w kierunku pokoju Michaela.
Najwyższy czas mu wszystko wytłumaczyć, tylko jak mu to powiedzieć.. i
od czego zacząć?
Zaśmiałem się cicho z własnej bezsilności.
Gdy dotarłem do drzwi prowadzących do pokoju
blondyna zawahałem się. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem.
- Proszę. - dobiegł mnie głos dochodzący zza
drzwi.
Bądź silny Theodorze.
Wszedłem do środka, zamykając za sobą wrota na
kluczyk. Napotkałem zdziwiony wzrok Michaela, na co uśmiechnąłem się trochę
niepewnie i usiadłem obok niego na skraju łóżka.
-Najwyższy czas Ci wszystko wytłumaczyć. -
powiedziałem poważnie patrząc w jakiś punkt znajdujący się na podłodze.
- No nareszcie. O co chodzi z tą królową? -
dopytał się odkładając książkę na szafkę, po czym z powrotem usiadł na łóżku
obok mnie.
-Najpierw odpowiedz mi na pytanie. - spojrzałem
mu w oczy. - Wierzysz w wampiry Michaelu ?
.C.D.N.
Lanna~! Kończyć w takim momencie~? No wiesz Ty co~? Ty wredna babo xDDD I teraz będziesz musiała odpowiadać w następnym rozdziale, na pytania czytelników~! No... przynajmniej niektóre xD
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że - według mnie - Michael zachował się troszkę dziwnie w stosunku do Aziela O.O Najpierw się go boi, a od razu później już wielki przyjaciel xD Albo może to tylko ja mam takie odczucie~? Hmm?
A co do pytań, moje są następujące: Jak to wszystko opowie mu Theo? Jak Mike zareaguje? Kto to, ta królowa? I najważniejsze... Co będzie w kolejnym rozdziale~? XDD
Pozdrawiam i weny życzę :D
Wiem, wiem.. jestem zła xD
UsuńTo prawda zachowywał się dziwnie, ale to dlatego, że Aziel rzucił na niego urok, o czym nie wie jeszcze Theo. Chodzi o to, żeby zrobić na złość bratu, wyjdzie to w kolejnych rozdziałach. ;D
A na resztę pytań nie odpowiem ;p Będę jeszcze bardziej wredna.. Buhahah. xd A tak poważnie jakbym miała na nie wszystkie odpowiedzieć to łatwiej by mi było wysłać ci kolejny rozdział XD tak więc musisz cierpliwie poczekać ;*
No nie, to zbrodnia kończyć w takim momencie ;-;
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a , zapowiada się ciekawie^^
cudny rozdział i aż nie mogę się doczekać w jaki sposób wyjawi on prawdę swojemu lubemu :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się .___. Czuje się taka spełniona i jednocześnie taka na haju, pewnie dla tego, że jest po północy, wstałam o 6-00 i jestem chora .__. Roździalik bardzo przyjemny. Czekam na next ------->
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńach rewelacja... jak można było w takim momencie skończyć? Teraz mnie zżera ciekawość jak Michael zareaguje na tą nowinę.... od razu zachował się gospodarz....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Awwww jak ja uwielbiam takie zakończenia! Potem człowiek chodzi i jedynie o czym myśli to "co dalej? co dalej? CO BĘDZIE DALEJ??!! Umrę jak się nie dowiem..."
OdpowiedzUsuńNo przynajmniej ja tak chodzę :p
Już tak długo Cię nie ma... ;( Kiedy pojawi się kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuń~Wisienka
Zazdrosny Theo jest taki słodki ^-^
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńkońcówka świetna, Theo bardzo zazdrosny, a Michael choć taki nie pewny to jednak...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńoch wspaniale, końcówka naprawdę świetna... jaki Theo zazdrosny, a Michael... mimo, że choć taki nie pewny to jednak... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Theo jest bardzo zazdrosny, a Michael... mimo, że choć taki nie pewny to jednak...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza