Witam witam !
No chwilkę mnie tu już nie było, a jak już znalazłam chwilkę czasu to tak sobie pomyślałam, że pasowałoby już coś dla was napisać. Tak więc wzięłam się do roboty i tak oto powstał ten rozdział. Może nie jest on najlepszy, bo mimo wszystko ciągle czas mnie ciągle goni, ale myślę, że AŻ TAK zły tez nie jest ;D
No w każdym razie zapraszam wszystkich do czytania i jeszcze życzę szczęśliwego ostatniego tygodnia ferii ;*
No a tym, którzy jeszcze ich nie mają.. duużo cierpliwości ;)
Dedykacja dla W-rabbit i Scarlett Cake <3
Spotkanie z Królową minęło nam szybko, a wszystko dzięki
jej wspaniałemu spojrzeniu na świat. Miałem wrażenie, że gdyby tylko była choć
trochę młodsza mógłbym się w niej zakochać, choć z drugiej strony życie przy
takiej kobiecie mogłoby być wyjątkowo ciężkie...
Gdy wszystko był już uzgodnione, w tym np. opinia
Theodora na temat wojny jaka się szykowała, czy też przygotowania do balu
jesiennego, Królowa zleciła jednej ze służących pokazać nam nasz tymczasowy
pokój.
Po dość długiej wędrówce po zamkowych korytarzach
dotarliśmy do upragnionego miejsca, a służąca kłaniając się nisko zostawiła nas
samych.
Theodor
otworzył drzwi uśmiechając się do mnie delikatnie, po czym przepuścił mnie
pierwszego. Moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie utrzymane w bordowych
i popielatych kolorach. Na środku stało duże łóżko z baldachimem, a po jego
bokach stały eleganckie szafki nocne. Poza tym w pokoju znajdowała sie duża
szafa z lustrem, komody, telewizor wiszący na ścianie, regał na którym
znajdowało się kilka książek oraz piękne figurki przedstawiające najróżniejsze
zwierzęta.
- Takiego pokoju to ja nawet w marzeniach nie miałem -
powiedziałem pod nosem rozglądając się po pomieszczeni z iskierkami w oczach.
Theo natomiast po prostu usiadł na łóżku, jakby to co go otacza
było dla niego codziennością po czym przechylił delikatnie głowę w bok
przyglądając się mi uważnie.
- Nie rozumiem, dlaczego. Pokój jak każdy inny -
odpowiedział jak zwykle spokojnie opadając na puchowe poduszki, a swoje dłonie
umieścił zaraz nad głową.
- Jak każdy inny ?! - niemalże krzyknąłem widząc jego
obojętność. - to najpiękniejsze miejsce w jakim kiedykolwiek mogłem spać. -
jeszcze raz rozejrzałem się po pokoju.
- Widać w niewielu miejscach sypiasz... - skomentował
krótko podnosząc się na równe nogi.
Otworzyłem już usta, by coś powiedzieć, jednak zaraz je
zamknąłem.
To była prawda.. zawsze sypiałem albo u siebie, albo u Alice no i ostatnio ewentualnie u Theo.
- Zabiorę Cię kiedyś na wycieczkę. Zobaczysz co znaczy
piękno. - popatrzył na mnie z tak ślicznym uśmiechem, że nie mogłem oderwać od
niego wzroku.
Pieprzony wampirek.. musi być tak cholernie przystojny
?
- Muszę. - zaśmiał
się cicho widząc jak spuszczam zawstydzony głowę. - inaczej nie mógłbym
podziwiać twojej słodkiej buzi. - Nagle pojawił się tuż przede mną i łapiąc
mnie za podbródek, uniósł moją twarz do góry. - Nie pozbawiaj mnie tak pięknego
widoku. - Szepnął cicho.
Jego twarz była bardzo blisko mojej, a ja nie mogłem się
odsunąć. Nie chciałem... Patrzyłem w jego błękitne oczy jak zahipnotyzowany,
nie będąc zdolnym do wykonania nawet najmniejszego ruchu.
Gdy jego twarz niebezpiecznie zbliżała się do mojej,
zamknąłem oczy i uchyliłem lekko usta czekając na pocałunek. Nic takiego się jednak
nie stało. Otworzyłem lekko ślepia i dopiero wtedy zorientowałem się, że
wampira już nie było obok. Rozglądnąłem się i zauważyłem, że znów siedzi na
łóżku przyglądając mi się z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- Czyżbyś na coś liczył, Mike ? - zapytał z wyższością na
co ja jedynie prychnąłem.
O nie.. ja nie będę o nic prosił.
-Jeszcze zobaczymy. - powiedział puszczając mi w
powietrzu buziaka, na co ja wytknąłem mu jęzor.
Odetchnąłem głęboko by nie buchnąć śmiechem. Po
zastanowieniu, ta scena musiała wyglądać dość zabawnie. Powolny krokiem
podszedłem do niego i usiadłem obok na łóżku.
-To co będziemy robić ? - zapytałem patrząc na niego
uważnie.
-O 19 cię porywam, a do tego czasu ty rządzisz. -
uśmiechnął się do mnie, a na moje policzki znów wtargnął rumieniec.
-Jak to porywasz ? - burknąłem udając niezadowolenie.
-Normalnie. - wzruszył ramionami.
- Jesteś okropny. - spojrzałem na niego spod łba, a on
jedynie przechylił lekko głowę w bok i
zmierzwił mi włosy.
-Cóż.. taka moja natura. - odpowiedział z wyraźnym
rozbawieniem w głosie.
Ja na to przewróciłem oczami i podszedłem do regału z
książkami, całkowicie olewając obecność wampira. Przeleciałem wzrokiem po
wszystkich tytułach i z bólem serca musiałem stwierdzić, że każdy był równie
zachęcający, co nie ułatwiało mi wyboru. Tak więc po dłuższych przemyślaniech,
wziąłem pierwszą książkę z brzegu i siadając na parapecie przy wielkim oknie
ozdobionym czekoladowymi zasłonami, zacząłem czytać. Lektura wciągnęła mnie tak bardzo, że
całkowicie zapomniałem o "porwaniu". Czytałem i czytałem, nie wiedząc
nawet, że Theodora od dawna nie ma w pokoju. W pewnym momencie coś złapało mnie
za ramiona i pociągnęło na zewnątrz, przez co książka wypadła mi z rąk a ja sam
pisnąłem głośno mając wrażenie, że wypadnę.
- Spokojnie. -
usłyszałem znajomy głos i zaraz objąłem wampira wokół szyi.
- Nie strasz mnie tak ! - wrzasnąłem, a on zaśmiał się
jedynie.
Chyba nie wziął sobie moich słów do serca.
Przyglądałem się mu uważnie, podziwiając z jaką łatwością
wspina się po oknach na sam szczyt budynku. Po chwili znaleźliśmy się na dachu
i dopiero wtedy dostrzegłem, że jego fragment zbudowany jest ze szkła.
Theodor, ciągle trzymając mnie na rękach podszedł
powolnym krokiem do tego miejsca. Otworzył szklaną pokrywę i wskoczył do
pomieszczenia.
Moim
oczom ukazał się wspaniały zabudowany ogród. Rosły tu rośliny, których nigdy
nie widziałem na oczy... nawet w encyklopediach. Ogrom kolorów sprawiał, że
czułem się jak w zupełnie innym świecie.
- Jak Ci się podoba ? - zapytał odstawiając mnie na
ziemię.
Nie byłem zdolny nic odpowiedzieć.
- Rozumiem, że bardzo. - zaśmiał się cicho i przeczesał
dłonią moje włosy.
Wziął mnie za rękę i poprowadził w głąb tej kolorowej
puszczy. W samym jej środku znajdowały się spiralne schody po których
zaprowadził mnie na balkon. Z niego wszystko wyglądało jeszcze lepiej, w co sam
nie mogłem uwierzyć. Pochyliłem się w dół, trzymając mocno barierki, by
przypadkiem nie spaść i z wielkim zachwytem przyglądałem się mojemu otoczeniu.
-Jesteś głodny Mike? - usłyszałem głos wampira, przez co
odwróciłem się w jego stronę i delikatnie się uśmiechnąłem.
-Trochę.. - powiedziałem kiwając głową, jakby na
potwierdzenie własnych słów. - A co, zrobimy sobie piknik w dżungli ? -
zażartowałem uśmiechając się szeroko.
Nawet nie wiecie jak bardzo się zdziwiłem, gdy Theodor
zaprowadził mnie na jakąś małą polankę, otoczona tymi wszystkimi roślinami, a
na jej środku leżał kolorowy koc i masa przekąsek.
-Serio ? - zapytałem z lekkim niedowierzaniem, patrząc to na wampira, to na
koc.
-Nie chcesz ? - zapytał podchodząc powoli do mnie - nie
musisz jeść.
Mimo słów jakie wypowiedział, zręcznie mnie wyminął, a
już po chwili siedział na kocyku otwierając jakieś pudełko w którym były moje
ulubione czekoladki.
- To niesprawiedliwe! - wykrzyczałem podchodząc do koca
i siadając na przeciwko Theo, ze skrzyżowanymi na wysokości piersi rękami. -
Nie możesz tak bezkarnie szperać w mojej głowie! - wykrzyczałem oburzony
zapominając na chwilkę o tym malowniczym miejscu, w jakim się znajdowałem, a
Theo jedynie uniósł na mnie swój przerażająco wręcz opanowany wzrok i
przechylił lekko głowę w bok.
- Przecież, nie siedzę w niej teraz. - wytłumaczył
wzruszając lekko ramionami.
- Ale siedziałeś! - westchnąłem ciężko patrząc na niego
spod byka - Jakbyś nie siedział to nie wiedziałbyś, że uwielbiam pikniki i te
czekoladki i las... o ile można to nazwać lasem. - rozglądnąłem się dookoła z lekkim
zawahaniem - no ale w każdym razie. Nie wiedziałbyś !
Theodor patrzył na mnie przez chwilę, aż w końcu kąciki
jego ust uniosły się nieco do góry, a on spuścił wzrok.
- No cóż.. ale wiem. - popatrzył mi w oczy - to źle ?
- A dobrze !? - odetchnąłem, żeby się uspokoić. - Skoro
ty możesz, to ja też chcę. - popatrzyłem na niego pewny siebie.
-Doprawdy ? - patrzył na mnie ciągle uważnie, ale teraz
już nie starał się ukryć uśmiechu, który wtargnął na jego usta.
- A dlaczego nie ? - zapytałem cicho nie będąc do końca
pewnym tych słów.
-Skoro tak. -podniósł się powoli przysuwając do mnie
swoją twarz, a dłońmi odchylił moją głowę w bok.
Nie, nie. Ja jednak nie chcę!
Krzyczałem w myślach mając nadzieję, że właśnie teraz
Theo je przeczesuje.
Co za ironia.. zawsze wściekałem się jak wampir siedział
w mojej głowie, a teraz miałem ogromną nadzieję, że tam jest. Heh.. życie jest
jednak fascynujące.
Gdy
tylko poczułem, jak długie kły drapią mnie lekko w szyję zacisnąłem mocno
powieki, a z moich ust wydobył się cichy pisk. Dopiero, gdy Theo złożył na niej
delikatny pocałunek, po czym odsunął swoja twarz ode mnie rozluźniłem się.
-Chyba nie myślałeś, że to zrobię co? - zapytał patrząc
na mnie z wyraźnym rozbawieniem.
Ja natomiast prychnąłem tylko odwracając twarz w
przeciwnym do niego kierunku i ponownie już tego dnia, obraziłem się na bruneta.
Wredny wampir!!!
Co tak krótko?
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Widać, że obaj bardzo zbliżają się do siebie. Tylko jakbyś pisała częściej :)
Ciekawe co będzie dalej
Lanna, powiedz mi, Ty wchodzisz na to Twoje gg? Czy jak mozna sie z Tobą skontaktować?
Po pierwsze, dzięki, dzięki, dzięki za dedykację, to takie kochane <3 Po drugie, co tak długo, już straciłam nadzieję ;_; Po trzecie, opłacało się czekać, bo to chyba najlepszy rozdział jak do tej pory tylko taki strasznie krótki, uh D: Dobrze, że Theo i Mike się coraz bardziej lubią, ich relacja jest strasznie słodka <3 Nie powiem, że nie chciałabym więcej braciszka Theo, bardzo go lubię :D To takie kochane, że wampirek nie chce ugryźć Mike'a ale chyba się w końcu nie powstrzyma i zmieni go w wampira, w sumie czemu nie xD Dzięki za wszystkie komentarze i dedykację :D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, Theo się postarał i zrobił mu wielką niespodziankę z tym piknikiem.... po co pytać jak można poszperać w umyśle ;] no i naprawdę wredny jest ten wampirek, tu się liczyło na całuska, a nic z tego nie wyszło....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Theo jest bezbłędny! :D Taki uroczo-wredny. I niby w pewnym momencie ma się dość takiego zachowania, ale tak wraca się po więcej ^^ Uzależniający facet, co tu dużo gadać. Bardzo miły rozdział, mam nadzieję, że następny pojawi się trochę szybciej :)
OdpowiedzUsuńDużo weny ^^
A za co tu się obrażać? Powiem nawet, że będzie bardzo wdzięczna i odwdzięczę się tym samym :D Nigdy nie wiem czy odpisywać u siebie czy u kogoś, ale tutaj przynajmniej mam pewność, że przeczytasz ;p
UsuńJuż myślałam, że się nie doczekam. Musisz pisać szybciej! Musisz. To straszne czekać tak cały miesiąc na kontynuacje tak wspaniałego opowiadania. Do rzeczy, Theo jest cudowny, taki słodko-kwaśny :D Zakochałam się w nim. <3 Czekam na kolejne części, ale błagam szybciej.
OdpowiedzUsuńNa prawdę dobry rozdział. Podobał mi się ^ ^ Tylko krótko trochę, ale czego by ty wymagać, nie przesadzajmy...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://yaoi-fanfic-mio-chan.blogspot.com/
Jeśli nie, to sorasy za spam...
Witam serdecznie, kochana :)
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym przeprosić za długą zwłokę w czytaniu i komentowaniu Twoich opowiadań. Niestety, ubiegłe tygodnie nie były dla mnie łatwe - ogrom nauki i wiele spraw prywatnych odebrały czas wolny. Dopiero teraz, w ostatnim tygodniu ferii udało mi się znaleźć chwilkę, by zajrzeć na Twojego bloga, za którym bardzo się stęskniłam. Żałuję, że nie zdołałam przeczytać rozdziału wcześniej, gdyż notka była fenomenalna! :)
Uwielbiam Twojego Theodora - urzekający wampir. Z jednej strony zadziorny, a z drugiej czarujący. Widać, że troszczy się o Michaela - choć miał ku temu okazję nie zamierzał go ugryźć, a także specjalnie dla niego zorganizował piknik. Rozdział bardzo mi się podobał, a całe opowiadanie idealnie trafia w mój gust. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału i tego, co jeszcze wydarzy się między bohaterami. Będę niecierpliwie czekać na ciąg dalszy historii, a teraz uciekam czytać następny wpis ^^
Oj tak, zdecydowanie wredny wampir. W końcu jak można tak urządzać pikniki i kupować ulubione czekoladki. Oj, wredny, wredny wampir XD
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńuroczo, Theo zdobywa wiedzę różnymi sposobami...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Theo to zdobywa wiedzę różnymi sposobami...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, a Theo to zdobywa wiedzę różnymi sposobami... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza