sobota, 15 lutego 2014

Po latach...

           Ano Witam ;D
Ostatnio opublikowałam tutaj dość krótki rozdział, w zamian za to teraz mam dla was coś dłuższego. ;) Trochę się napracowałam nad tym one-shot'em.. Ciekawa jestem, czy się wam spodoba. 
Tak więc zapraszam do czytania !! 


Dedykacja dla Chikusho <3

Uwaga: wulgaryzmy!

Ludzie, to bardzo specyficzne istoty z wrodzoną skłonnością do narzekania. Najlepszym i jednocześnie najprostszym przykładem jest ich stosunek do pogody w danej porze roku. W zimie zawsze narzekają na mróz i tęskną za latem oraz prawie 40 stopniowymi upałami, natomiast w lipcu mówią, jakby to dobrze było, gdyby w końcu przyszedł chłód.
               Szarooki brunet, liczący sobie 24 lata również nie był wyjątkiem. Wysokie temperatury, które musiał znosić na co dzień od dłuższego już czasu, najzwyczajniej w świecie działały mu na nerwy. Postanowił więc skorzystać z pierwszego od  bardzo dawna chłodnego wieczoru i powolnym, odrobinę leniwym krokiem zszedł na dół, by zabierać z szafki znajdującej się obok drzwi portfel wraz z kluczami. Wyszedł z domu i ruszył w stronę swojego ulubionego miejsca. Gdy znajdował się już niedaleko parku odpalił papierosa zaciągając się głęboko, po czym usiadł na huśtawce i zaczął się delikatnie bujać. Uniósł leniwie swój wzrok, by spojrzeć na niebo. Mimo okresu wakacji w miasteczku było całkowicie cicho. Wszyscy wyjeżdżali w dalekie strony, a on, niezbyt lubiący podróże, jako jeden z niewielu, został w domu.
- Samotnik ? - usłyszał nagle zza pleców, przez co odwrócił lekko głowę.
- Co Cię to obchodzi? - odburknął zgryźliwie.
To nieprawda. Dominic lubił towarzystwo, ale tylko i wyłącznie swoje, własne. Nienawidził natomiast nachalnych i zbyt ciekawskich nieznajomych, którzy wszędzie wtrącali szanowne cztery litery.
-Spokojnie Dom. - odpowiedział chłopak siadając na huśtawce obok.
Brunet zdziwił się słysząc swoje imię. Nie poznał głosu należącego do mężczyzny, co więcej, nawet gdy dokładnie się mu przyjrzał nie był w stanie powiedzieć, kto to.
-Skąd do chuja znasz moje imię ? - zapytał podejrzliwie przyglądając się chłopakowi.
- Byliśmy w jednej klasie, w liceum. - powiedział jakby obojętnie unosząc dłonie do góry. - aż tak się zmieniłem?
Blondyn widząc spojrzenie bruneta westchnął cicho.
- Tonny... mówi Ci coś to imię ? - zapytał patrząc na niego z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.
Dopiero teraz Dominic skojarzył. Tonny... to ten chłopak, który dawał mu dupy przez prawie rok... niemożliwe. Aż tak by się zmienił ?
- Co ty gadasz? - wstał z huśtawki i stanął tuż przed chłopakiem nachylając się nad nim tak, że ich twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. - Jedyny Tonny jakiego znam, to seksowne chucherko.. a ty - tu złapał jego dobrze zbudowane ramie - to na pewno nie ty. -Skwitował prostując się.
Na to Tonny uśmiechnął się delikatnie wstając na równe nogi, przez co znów znaleźli się bardzo blisko siebie.
-Zmieniłem się, z resztą nie tylko ja - zilustrował spojrzeniem ciało bruneta - ale nie ważne, przyjechałem do Ciebie. Mam szczęście, że Cię spotkałem już dziś.
- Do mnie ? - powtórzył chłopak przechylając głowę w bok.
Minęło już sporo lat, odkąd się ostatni raz widzieli. O ile to był rzeczywiście Tonny, bo Dom ciągle miał wątpliwości.
- Tak do Ciebie, żądam wyjaśnień. - powiedział poważnie łapiąc bruneta za koszulkę. - Gdzieś kurwa zniknął? - powiedział stosunkowo cicho, jednak jego głos brzmiał groźnie.
Dom uniósł jedną brew do góry. Owszem ten chłoptaś przed nim nie wyglądał na łamagę, ale chyba wszyscy w tym miasteczku wiedzą, że z brunetem nie należy zadzierać.
-Dobrze Ci radzę, puść mnie. - powiedział nad wyraz spokojnie patrząc w oczy napastnika. Dopiero teraz zaczęły do niego wracać wspomnienia. Te oczy....
               - Dominic, wracajmy już. - powiedział uśmiechający się Tonny.
               -Już, już. - odpowiedział i złapał chłopca za rękę kierując się w stronę ich pokoju.
               -Dom.. co ty właściwie we mnie lubisz ?
               -Jak to co? Ciebie. - popatrzył na chłopaka i uśmiechnął się - ale najbardziej lubię twoje oczka.                Są takie.. nieludzko złote. Jak u kota. - zaśmiał się cicho.
-Ty rzeczywiście jesteś Tonny. - odpowiedział bardzo cicho, jakby do siebie, na co chłopak jedynie prychnął. Dopiero teraz wszystko poukładało mu sie w głowie, każde wspomnienie wróciło na swoje miejsce tworząc jedną spójną historię. Jak mógł o tym wszystkim zapomnieć?
 Dominic złapał dłoń Tonn'ego, która właśnie była zaciśnięta na jego koszulce i odciągnął ją od siebie. - Chodź. - puścił jego rękę i ruszył w stronę swojego domu.
Blondyn popatrzył na niego nie kryjąc zdziwienia i stał przez dłuższą chwilę w miejscu. Dopiero, gdy brunet się dość sporo oddalił postanowił pobiec za nim.
- Gdzie idziesz ?  zapytał ciągle nie do końca rozumiejąc, o co chodzi.
-Do domu.. napijemy się i pogadamy, skoro tak bardzo chcesz. - wytłumaczył Dom chowając dłonie do kieszeni swoich spodni.
Nie bardzo mu się podobało, że musi się tłumaczyć przed kochankiem sprzed lat, ale spławienie go byłoby zbyt chamskie, nawet jak na niego. W końcu Tonny naprawdę musiał się natrudzić, żeby go znaleźć.
               Po kilku minutach dotarli na miejsce. Dom wyciągnął z lodówki dwa piwa zapraszając wcześniej swojego gościa do salonu. Wziął jeszcze ze sobą jakieś pudełko z ciastkami różnego rodzaju i poszedł do Tonnego siadając zaraz obok.
- Więc co chcesz wiedzieć ? - zapytał otwierając swoje piwo.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerwana jedynie sykiem otwieranej butelki Tonn'ego. Po kilku minutach rozdrażniony już Dominic spojrzał na towarzysza.
- No to kurwa chcesz gadać, czy nie !? - podniósł głos.
Dopiero wtedy blondyn skierował w jego stronę złote ślepia.
- Jak zawsze narwany. - skwitował krótko, po czym znów się napił.
-Jak Ci to kurwa przeszkadza, to nie trzeba było zawracać mi dupy. - odpowiedział rozzłoszczony.
               Co on sobie wyobrażał? Co z tego, że kiedyś byli kochankami, jak mu nie odpowiada towarzystwo Dominica, to po co go szukał, po co chciał rozmawiać.
- I jak zwykle wulgarny. - dodał Tonny, a na jego twarz wstąpił lekki uśmiech.
Dom już miał mu odpowiedzieć, ale ten wyraz twarzy odrobinę go zmylił, więc nie odezwał się.
-Dlaczego tak nagle zniknąłeś? - W końcu padło pytanie ze strony złotookiego.
Brunet spuścił wzrok i zmarszczył delikatnie brwi, przez co wyglądał jakby intensywnie myślał. Blondyn patrzył na niego przez chwilę po czym przewrócił oczami i skierował wzrok w stronę przeciwną do chłopaka.
- Nie udawaj, że się zastanawiasz. Znasz odpowiedź. - powiedział pewnie, aczkolwiek nieco cicho.
-Znudziłeś mi się. - powiedział patrząc na chłopaka.
Tonny na początku wyglądał na zdziwionego i jednocześnie smutnego, ale po chwili zacisnął mocno pięści i spojrzał hardo w błękitne oczy.
- Nie chrzań! - wrzasnął głośno. - Dlaczego ?! Mów prawdę !?
- Skąd pewność, że kłamię ? - spojrzał mu w oczy.
Dominic nie doczekał się jednak odpowiedzi, a jedynie głośne westchnienie towarzysza, tak więc również odetchnął głęboko i odchylił głowę do tyłu.
-Nie powiedziałem Ci nic, bo nie chciałem żebyś się o mnie martwił, a wyjechałem, by się leczyć. - powiedział cicho.
Nie lubił mówić o swojej chorobie.
- No w końcu. - powiedział Tonny uśmiechając sie odrobinę.
- Chwila, chwila.. a skąd ty wiesz, że to teraz to nie kłamstwo? - Dom popatrzył na niego podejrzliwie.
-To samo usłyszałem od dyrektorki, po jakimś tygodniu psychicznego torturowania jej.
- He ? - zapytał mało inteligentnie brunet, po czym zaśmiał się pod nosem kręcąc głową.
- W takim razie kolejne pytanie, dlaczego nie dałeś znaku życia ? - mimo, że w sercu Tonn'ego panowała właśnie burza uczyć, starał się być bardzo spokojny.
- Już mówiłem.. nie chciałem Cię martwić. - powiedział po czym uniósł butelkę do góry by się napić.
- A nie wpadłeś na to, że jak nagle znikniesz to też będę się martwił ?! - wywrzeszczał blondyn któremu puściły już nerwy. - Że będzie jeszcze gorzej, bo będę się obwiniał, że wszyscy będą mnie wypytywać, a ja nie będę wiedział co im odpowiedzieć mimo, że byliśmy nierozłączni !? - wyrwał butelkę z rąk bruneta i uderzył nią o stolik, przez co ta rozbiła się, a płyn pochlapał dywan. - Nie wpadłeś ! Nie mogłeś, bo nigdy nie myślałaś !!! -Tonny zaciskał mocno pięści patrząc wściekle na bruneta, a w oczach zebrały mu się łzy.
W Dominicu coś pękło, bo o ile na początku słuchał wrzasków chłopaka w miarę spokojnie, tak teraz uderzyły w niego ogromne wyrzuty sumienia, przez co bez słowa objął złotookiego w żelaznym uścisku. Chciał go przepraszać, wytłumaczyć się jakoś, ale co miał na swoje usprawiedliwienie. To, że nie chciał, żeby ktoś wiedział? Bo nie lubił użalania się nad jego osobą, ani zmartwionego spojrzenia. To przecież żadne usprawiedliwienie.
                Prawda była taka, że podczas pobytu w liceum, Tonny był dla niego całym światem. Nie chciał nic mówić chłopakowi, by ten się nie zamartwiał, a teraz się okazuje, że wyszło jeszcze gorzej. Jakby popatrzeć na to z perspektywy czasu, to rzeczywiście nie był to najlepszy plan, ale wtedy wydawał się genialny. Pomijając fakt, że zawierał on jeszcze jeden podpunkt, którego Dominic nigdy nie spełnił, a mianowicie powrót do Tennego.
               Brunet westchnął cicho. Nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń, stąd nie miał pojęcia jak powinien sie teraz zachować.
- Już dobrze. - wyszeptał cicho gładząc plecy blondyna. - Przepraszam, naprawdę. Wtedy wydawało mi się, że to najlepsze wyjście. Wybacz, byłem głupi. - mówił cicho siląc się na spokój. Był wściekły na siebie.
-Byłeś. - wymruczał blondyn ocierając dłońmi łzy. - Ty naprawdę chciałeś zniknąć ? Do końca nie dać o sobie znaku życia? - zapytał z wyrzutem.
- Jaa.. - zaczął niepewnie - To nie miało być wcale tak.- wytłumaczył pospiesznie, po czym podniósł się na równe nogi i  zaczął chodzić w kółko pokoju. - Miałem wrócić do szkoły jak tylko będę zdrów, ale leczenie się przedłużyło...- zastanowił się chwilę. - No kurwa stwierdziłem, że nie będę ci zawracał dupy jak już wyszedłeś z liceum i pewnie zacząłeś sobie układać życie, ja skończyłem naukę prywatnie, napisałem maturę i ... i wtedy też przez chwilę myślałem, że powinienem sie odezwać, ale później... później myślałem, że nie wypada tak po takim czasie. No bo co miałbym ci powiedzieć... "cześć wróciłem?". - Dominic urwał swą wypowiedź zatrzymując się w miejscu ze spuszczoną głową. Wiedział, że to wszystko brzmiało żałośnie, ale taka była prawda, a nie miał zamiaru kłamać Tonnego.
Blondyn słuchał z wielką uwagą słów bruneta, a gdy tylko ten skończył na twarz chłopaka wstąpił uśmiech. Cieszył się, że Dom mu wszystko opowiedział. Przez te lata szukania go i zastanawiania się dlaczego już nigdy się nie odezwał, Tonny czuł się podle, bo obwiniał sie o to wszystko. Uważał, że to on zrobił coś źle, dlatego chłopak nie chce mieć z nim już nic wspólnego.
- Dziękuję. - powiedział podnosząc się,  by podejść do niebieskookiego i przytulić go.
-Co ? - zapytał mało inteligentnie Dominic.
-Dziękuję, że mi to wyjaśniłeś. - wytłumaczył uśmiechając sie do niego. - Cieszę się, że już wszystko wiem.
Dominic patrzył na niego przez chwilę, po czym również się uśmiechnął i objął mocno chłopaka.
- A ja cieszę się, że tu jesteś. - szepnął zamykając oczy.
 Chciał choć przez chwilę móc rozkoszować się zapachem blondyna, a pachniał tak jak kiedyś.  Wszystko poza jego posturą, było takie jak kiedyś. Idealne.
-Dom. Nadal mnie kochasz ? -padło w pewnym momencie pytanie ze strony Tonnego.
-Jaa.. - zawahał się. Jak na jeden dzień działo się już zbyt wiele. - Tyle się nie widzieliśmy.. nie wiem czy to jest "miłość"
-Sprawdzimy ?- Zapytał blondyn patrząc prosto w szare ślepia Doma. Ten nadzwyczajnie zdziwiony pytaniem, a zarazem propozycją uchylił lekko usta i przechylił głowę w bok. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć.
Tonny milczenie ze strony chłopaka uznał za zgodę. Pamiętał, że taką mieli umowę w liceum-Brak oporów oznaczał pozwolenie.
Bez zbędnych ceregieli przywarł do ciała chłopaka zarzucając mu ręce za szyję, po czym zaczął go  całować. Na początku powoli i delikatnie, jakby bał się, że Dominic jednak go odepchnie, a później bardziej pewnie i agresywnie, gdyż brunet zaczął odwzajemniać pocałunki. W jednej chwili cała niepewność obu mężczyzn zniknęła, a zastąpiło nią pożądanie, które zbierało się w nich przez te wszystkie lata. Dominic pchnął niższego od siebie chłopaka tak, że ten upadł na ziemię, po czym usiadł okrakiem na jego biodrach i wrócił do całowania jego słodkich ust. Wargi blondyna wygięły się z zadowolenia. Och jak on tęsknił za tymi silnymi ramionami, za tą pewnością siebie i ciepłem, którym brunet darzył tylko niego. On jeden mógł widzieć szczery uśmiech na jego bladej twarzy, a także łzy, które tak zawzięcie ukrywał przed resztą świata.
- Tęskniłem za tym. - wymruczał do ucha Dominica, gdy ten zajął się jego szyją.
- Ja też słońce. - szepnął patrząc prosto w złote oczy, w których zebrały się łzy szczęścia. -Tylko mi tu nie płacz. - na jego usta wtargnął ledwo zauważalny uśmiech.
Tonny wyłapał go jednak bez większych problemów, co wywołało u niego jeszcze większą radość i pożądanie.
- Weź mnie. Proszę - wyszeptał po chwili blondyn.
Dominic byłby potworem, gdyby nie spełnił tak pięknej prośby. Kiwnął leciutko głową, po czym zaczął pozbawiać chłopaka odzieży. Gdy ten był już całkiem nagi, zilustrował spojrzeniem jego ciało oblizując się przy tym lubieżnie.
- Mój piękny. - wymruczał z aprobatą, wywołując tym samym rumieniec na twarzy kochanka. Zadowolony z tego wyczynu Dominic uśmiechnął się szeroko, a następnie nachylił się nad kroczem blondyna, by po chwili wziąć całe jego przyrodzenie do ust.  Chłopak wygiął się w łuk i jęknął gardłowo na ten gest. Tak dawno nikt go nie dotykał w ten sposób.
Brunet poruszał szybko głową co chwilę zmieniając swój rytm, przez co doprowadzał leżącego pod nim chłopaka do coraz to głośniejszych westchnień i jęków.
- Doooooom... pro ...szę.. - wykrzyczał pomiędzy westchnieniami wprawiając Dominica w jeszcze większe zadowolenie z siebie.
Chłopak postanowił, że wystarczy już męczenia kochanka. Ponadto sam był na skraju wytrzymałości, więc szybkim ruchem ściągnął z siebie ubrania i obrócił chłopaka na brzuch podnosząc jego biodra do góry. Od razu wsunął w niego dwa palce poruszając energicznie ręką, natomiast druga dłoń gładziła jędrny pośladek Tonnego, który już po chwili sam zaczął poruszać biodrami nabijając się na palce drugiego. Dominic uśmiechnął sie pod nosem wyciągając palce z wnętrza blondyna, po czym łapiąc mocno jego boki wsunął w niego swój członek. Widząc, że pięści niższego chłopaka mocno się zacisnęły poczekał chwilę, by nie sprawiać mu dodatkowo niepotrzebnego bólu. Poruszać biodrami zaczął dopiero, gdy blondyn poinformował go, że jest już gotowy, a od tego momentu po całym salonie zaczęły rozbrzmiewać głośne westchnienia i jęki obu chłopaków.
~*Dłuższą (dużo dłuższą) chwilę później*~
-Kocham Cię Dom. - powiedział Tonny wesoło się uśmiechając. To był jeden z najlepszych dni w jego życiu.
- Ja ciebie też, ale powinniśmy się ubrać. - Zaśmiał się cicho zbierając rozrzucone po salonie części garderoby.
- Już, już. - powiedział podnosząc się z ziemi na równe nogi. Założył na siebie ubranie, po czym skierował się do łazienki by wywalić chusteczki, którymi wytarli spermę.
Wtedy po pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi.
- Co jest? - zapytał pod nosem Dominic, kierując się w stronę drzwi. Rzadko miewał tu gości.
Uchylił je powoli patrząc uważnie na nieznajomą.
- Dzień dobry - powiedziała pulchna kobieta trzymająca w ręku jakieś ulotki.
-Zaraz zobaczymy czy taki dobry. - burknął pod nosem przyglądając się kolorowym karteczkom.
-Jestem tu, by poinformować pana o możliwości przekazania dowolnej kwoty pieniężnej, przeznaczonej na.. - nie zdążyła dokończyć, gdyż brunet jej przerwał.
- Czy ja ci kurwa wyglądam na świnkę skarbonkę ?! - zapytał poirytowany.
Zmieszana kobieta najwyraźniej nie wiedziała, co odpowiedzieć bo jedynie otworzyła ust, a zaraz potem je zamknęła, by patrzeć z przestrachem na mężczyznę.
- Dla twojej wiadomości nie jestem nią i nie sram pieniędzmi. Więc jakbyś mogła... spierdalaj spod moich drzwi. - trzasnął jej przed nosem drzwiami, a gdy tylko się obrócił spotkał rozbawione spojrzenie Tonnego, który właśnie stał na środku pokoju, ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
-Co ona Ci zrobiła ? - zapytał, choć dobrze znał odpowiedź.

-Zawracała mi dupę. - przybliżył się do chłopaka i objął go w pasie. - Tylko ty, masz ten przywilej. - Uśmiechnął się do niego słodko i musnął jego wargi swoimi.

12 komentarzy:

  1. To było SUPER !!!
    Dominic jest kochany xd tzn dla Tonnego, bo dla innych to super drań, ale i tak go kocham ;D
    Kiedy dodasz bc?
    Wisienka

    OdpowiedzUsuń
  2. Lannuś ~! To było takie słodkie. Po tylu latach Tonny nareszcie odnalazł swojego ukochanego, który kochał go do tej pory. Och =^.^= Szkoda, że to tylko one-shot. Super by było jakbyś go przedłużyła.
    Dużo weny i chęci do pisania !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, dedykacja dla mnie! :D Czym sobie zasłużyłam na taki zaszczyt? ;p
    Dominic to taki typ bohatera, który ja po prostu uwielbiam. Mogłabym godzinami czytać o takich niemiłych dupkach i prawdopodobnie nie znudziłoby mi się to.
    Co do samej historii, to była urocza <3 Tak to czasami bywa, że chcąc komuś oszczędzić smutku, ranimy go jeszcze bardziej. Ale szkoda, że nie było dłuższe ;p
    Dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    rewelacja, rewelacja.... spotkanie po latach miało dobre zakończenie, och Dominic taki kochany dla Tonniego, a dla innych to drań ;] Tonny zawsze może mu zawracać dupe ;D
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały one-shot :)
    Dawno nie czytałam równie dobrej notki, która sprawiła, że przez dłuższy czas się uśmiechałam, a moja wiara w miłość po latach się odbudowała. Ciekawy pomysł na fabułę - choroba zmusiła Dominica do zerwania z dawnym życiem, odejściem od Tonnego i leczeniem. Niestety, często tak bywa, że rozwiązanie, które w danej chwili wydaje nam się najlepsze, z perspektywy czasu okazuje się największym błędem. Dobrze, że mimo rozłąki obu mężczyznom udało się nawzajem odnaleźć i przekonać się, iż ich uczucia nie przeminęły. Wspaniały wpis. Może pomyślałabyś, kochana, nad jego kontynuacją, hm? :) Byłabym zachwycona, ale oczywiście do niczego nie namawiam - uszanuję każdą decyzję.
    Życzę Ci dużo weny, czasu na pisanie i będę z niecierpliwością wypatrywać Twoich kolejnych, świetnych publikacji. Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu się wzięłam i to przeczytałam, rany piszesz coraz lepsze notki <3 Podobało mi się bardzo, chociaż nie mogę się doczekać dalszych przygód naszego wampirka i jego studenta :D W sumie również chętnie zobaczyłabym tego kontynuację, bo parka jest sympatyczna i ma potencjał <3 Zapraszam na nową notkę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,sorka ze tu ale tak jakos.Nw co sie stalo z Marcelem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że odpisuję tak późno...
      Nie mam zielonego pojęcia co się z nim dzieje, ostatnio pytałam też zaprzyjaźnioną autorkę innego bloga, ona również nie wie ;(

      Usuń
    2. Smutek trochę, już od prawie roku cicho u niego. Trochę to martwiące. :/

      Usuń
  8. Hej Lanna, co z tobą ?
    Kiedy wstawisz coś nowego ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam czekam a tu się nic nowego nie dzieje, tęsknimy za tobą D:

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero dzisiaj odkryłem twoje bloga ale już zdążyłem przeczytać twoje 2 opowiadania. Jesteś wspaniala, piszesz naprawdę bardzo dobrze, chociaż przydałaby Ci się beta. Martwi mnie tylko, że tak dawno Cię nie było. Mam nadzieję że jeszcze wmówisz swą działalność tutaj?
    -Gerard-

    OdpowiedzUsuń