Ano Witam ;D
Ostatnio opublikowałam tutaj dość krótki rozdział, w zamian za to teraz mam dla was coś dłuższego. ;) Trochę się napracowałam nad tym one-shot'em.. Ciekawa jestem, czy się wam spodoba.
Tak więc zapraszam do czytania !!
Dedykacja dla Chikusho <3
Uwaga: wulgaryzmy!
Ludzie,
to bardzo specyficzne istoty z wrodzoną skłonnością do narzekania. Najlepszym i
jednocześnie najprostszym przykładem jest ich stosunek do pogody w danej porze
roku. W zimie zawsze narzekają na mróz i tęskną za latem oraz prawie 40
stopniowymi upałami, natomiast w lipcu mówią, jakby to dobrze było, gdyby w
końcu przyszedł chłód.
Szarooki
brunet, liczący sobie 24 lata również nie był wyjątkiem. Wysokie temperatury,
które musiał znosić na co dzień od dłuższego już czasu, najzwyczajniej w
świecie działały mu na nerwy. Postanowił więc skorzystać z pierwszego od bardzo dawna chłodnego wieczoru i powolnym,
odrobinę leniwym krokiem zszedł na dół, by zabierać z szafki znajdującej się
obok drzwi portfel wraz z kluczami. Wyszedł z domu i ruszył w stronę swojego
ulubionego miejsca. Gdy znajdował się już niedaleko parku odpalił papierosa
zaciągając się głęboko, po czym usiadł na huśtawce i zaczął się delikatnie
bujać. Uniósł leniwie swój wzrok, by spojrzeć na niebo. Mimo okresu wakacji w
miasteczku było całkowicie cicho. Wszyscy wyjeżdżali w dalekie strony, a on, niezbyt
lubiący podróże, jako jeden z niewielu, został w domu.
- Samotnik ? - usłyszał nagle zza pleców, przez co odwrócił
lekko głowę.
- Co Cię to obchodzi? - odburknął zgryźliwie.
To nieprawda. Dominic lubił towarzystwo, ale tylko i
wyłącznie swoje, własne. Nienawidził natomiast nachalnych i zbyt ciekawskich
nieznajomych, którzy wszędzie wtrącali szanowne cztery litery.
-Spokojnie Dom. - odpowiedział chłopak siadając na
huśtawce obok.
Brunet zdziwił się słysząc swoje imię. Nie poznał głosu
należącego do mężczyzny, co więcej, nawet gdy dokładnie się mu przyjrzał nie
był w stanie powiedzieć, kto to.
-Skąd do chuja znasz moje imię ? - zapytał podejrzliwie
przyglądając się chłopakowi.
- Byliśmy w jednej klasie, w liceum. - powiedział jakby
obojętnie unosząc dłonie do góry. - aż tak się zmieniłem?
Blondyn widząc spojrzenie bruneta westchnął cicho.
- Tonny... mówi Ci coś to imię ? - zapytał patrząc na
niego z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.
Dopiero teraz Dominic skojarzył. Tonny... to ten chłopak,
który dawał mu dupy przez prawie rok... niemożliwe. Aż tak by się zmienił ?
- Co ty gadasz? - wstał z huśtawki i stanął tuż
przed chłopakiem nachylając się nad nim tak, że ich twarze dzieliło kilkanaście
centymetrów. - Jedyny Tonny jakiego znam, to seksowne chucherko.. a ty - tu
złapał jego dobrze zbudowane ramie - to na pewno nie ty. -Skwitował prostując
się.
Na to Tonny uśmiechnął się delikatnie wstając na równe
nogi, przez co znów znaleźli się bardzo blisko siebie.
-Zmieniłem się, z resztą nie tylko ja - zilustrował
spojrzeniem ciało bruneta - ale nie ważne, przyjechałem do Ciebie. Mam szczęście,
że Cię spotkałem już dziś.
- Do mnie ? - powtórzył chłopak przechylając głowę w bok.
Minęło już sporo lat, odkąd się ostatni raz widzieli. O
ile to był rzeczywiście Tonny, bo Dom ciągle miał wątpliwości.
- Tak do Ciebie, żądam wyjaśnień. - powiedział poważnie
łapiąc bruneta za koszulkę. - Gdzieś kurwa zniknął? - powiedział stosunkowo
cicho, jednak jego głos brzmiał groźnie.
Dom uniósł jedną brew do góry. Owszem ten chłoptaś przed
nim nie wyglądał na łamagę, ale chyba wszyscy w tym miasteczku wiedzą, że z
brunetem nie należy zadzierać.
-Dobrze Ci radzę, puść mnie. - powiedział nad wyraz
spokojnie patrząc w oczy napastnika. Dopiero teraz zaczęły do niego wracać
wspomnienia. Te oczy....
- Dominic, wracajmy już. - powiedział
uśmiechający się Tonny.
-Już, już. - odpowiedział i
złapał chłopca za rękę kierując się w stronę ich pokoju.
-Dom.. co ty właściwie we mnie
lubisz ?
-Jak to co? Ciebie. - popatrzył
na chłopaka i uśmiechnął się - ale najbardziej lubię twoje oczka. Są takie.. nieludzko złote. Jak u
kota. - zaśmiał się cicho.
-Ty rzeczywiście jesteś Tonny. - odpowiedział bardzo
cicho, jakby do siebie, na co chłopak jedynie prychnął. Dopiero teraz wszystko
poukładało mu sie w głowie, każde wspomnienie wróciło na swoje miejsce tworząc
jedną spójną historię. Jak mógł o tym wszystkim zapomnieć?
Dominic złapał
dłoń Tonn'ego, która właśnie była zaciśnięta na jego koszulce i odciągnął ją od
siebie. - Chodź. - puścił jego rękę i ruszył w stronę swojego domu.
Blondyn popatrzył na niego nie kryjąc zdziwienia i stał
przez dłuższą chwilę w miejscu. Dopiero, gdy brunet się dość sporo oddalił
postanowił pobiec za nim.
- Gdzie idziesz ?
zapytał ciągle nie do końca rozumiejąc, o co chodzi.
-Do domu.. napijemy się i pogadamy, skoro tak bardzo
chcesz. - wytłumaczył Dom chowając dłonie do kieszeni swoich spodni.
Nie bardzo mu się podobało, że musi się tłumaczyć przed
kochankiem sprzed lat, ale spławienie go byłoby zbyt chamskie, nawet jak na
niego. W końcu Tonny naprawdę musiał się natrudzić, żeby go znaleźć.
Po
kilku minutach dotarli na miejsce. Dom wyciągnął z lodówki dwa piwa zapraszając
wcześniej swojego gościa do salonu. Wziął jeszcze ze sobą jakieś pudełko z
ciastkami różnego rodzaju i poszedł do Tonnego siadając zaraz obok.
- Więc co chcesz wiedzieć ? - zapytał otwierając swoje
piwo.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerwana jedynie
sykiem otwieranej butelki Tonn'ego. Po kilku minutach rozdrażniony już Dominic
spojrzał na towarzysza.
- No to kurwa chcesz gadać, czy nie !? - podniósł głos.
Dopiero wtedy blondyn skierował w jego stronę złote
ślepia.
- Jak zawsze narwany. - skwitował krótko, po czym znów
się napił.
-Jak Ci to kurwa przeszkadza, to nie trzeba było zawracać
mi dupy. - odpowiedział rozzłoszczony.
Co on
sobie wyobrażał? Co z tego, że kiedyś byli kochankami, jak mu nie odpowiada
towarzystwo Dominica, to po co go szukał, po co chciał rozmawiać.
- I jak zwykle wulgarny. - dodał Tonny, a na jego twarz
wstąpił lekki uśmiech.
Dom już miał mu odpowiedzieć, ale ten wyraz twarzy
odrobinę go zmylił, więc nie odezwał się.
-Dlaczego tak nagle zniknąłeś? - W końcu padło pytanie ze
strony złotookiego.
Brunet spuścił wzrok i zmarszczył delikatnie brwi, przez
co wyglądał jakby intensywnie myślał. Blondyn patrzył na niego przez chwilę po
czym przewrócił oczami i skierował wzrok w stronę przeciwną do chłopaka.
- Nie udawaj, że się zastanawiasz. Znasz odpowiedź. -
powiedział pewnie, aczkolwiek nieco cicho.
-Znudziłeś mi się. - powiedział patrząc na chłopaka.
Tonny na początku wyglądał na zdziwionego i jednocześnie
smutnego, ale po chwili zacisnął mocno pięści i spojrzał hardo w błękitne oczy.
- Nie chrzań! - wrzasnął głośno. - Dlaczego ?! Mów prawdę
!?
- Skąd pewność, że kłamię ? - spojrzał mu w oczy.
Dominic nie doczekał się jednak odpowiedzi, a jedynie
głośne westchnienie towarzysza, tak więc również odetchnął głęboko i odchylił
głowę do tyłu.
-Nie powiedziałem Ci nic, bo nie chciałem żebyś się o
mnie martwił, a wyjechałem, by się leczyć. - powiedział cicho.
Nie lubił mówić o swojej chorobie.
- No w końcu. - powiedział Tonny uśmiechając sie
odrobinę.
- Chwila, chwila.. a skąd ty wiesz, że to teraz to nie
kłamstwo? - Dom popatrzył na niego podejrzliwie.
-To samo usłyszałem od dyrektorki, po jakimś tygodniu
psychicznego torturowania jej.
- He ? - zapytał mało inteligentnie brunet, po czym
zaśmiał się pod nosem kręcąc głową.
- W takim razie kolejne pytanie, dlaczego nie dałeś znaku
życia ? - mimo, że w sercu Tonn'ego panowała właśnie burza uczyć, starał się
być bardzo spokojny.
- Już mówiłem.. nie chciałem Cię martwić. - powiedział po
czym uniósł butelkę do góry by się napić.
- A nie wpadłeś na to, że jak nagle znikniesz to też będę
się martwił ?! - wywrzeszczał blondyn któremu puściły już nerwy. - Że będzie
jeszcze gorzej, bo będę się obwiniał, że wszyscy będą mnie wypytywać, a ja nie
będę wiedział co im odpowiedzieć mimo, że byliśmy nierozłączni !? - wyrwał butelkę
z rąk bruneta i uderzył nią o stolik, przez co ta rozbiła się, a płyn pochlapał
dywan. - Nie wpadłeś ! Nie mogłeś, bo nigdy nie myślałaś !!! -Tonny zaciskał
mocno pięści patrząc wściekle na bruneta, a w oczach zebrały mu się łzy.
W Dominicu coś pękło, bo o ile na początku słuchał
wrzasków chłopaka w miarę spokojnie, tak teraz uderzyły w niego ogromne wyrzuty
sumienia, przez co bez słowa objął złotookiego w żelaznym uścisku. Chciał go
przepraszać, wytłumaczyć się jakoś, ale co miał na swoje usprawiedliwienie. To,
że nie chciał, żeby ktoś wiedział? Bo nie lubił użalania się nad jego osobą,
ani zmartwionego spojrzenia. To przecież żadne usprawiedliwienie.
Prawda była taka, że podczas pobytu w liceum,
Tonny był dla niego całym światem. Nie chciał nic mówić chłopakowi, by ten się
nie zamartwiał, a teraz się okazuje, że wyszło jeszcze gorzej. Jakby popatrzeć
na to z perspektywy czasu, to rzeczywiście nie był to najlepszy plan, ale wtedy
wydawał się genialny. Pomijając fakt, że zawierał on jeszcze jeden podpunkt,
którego Dominic nigdy nie spełnił, a mianowicie powrót do Tennego.
Brunet
westchnął cicho. Nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń, stąd nie miał
pojęcia jak powinien sie teraz zachować.
- Już dobrze. - wyszeptał cicho gładząc plecy blondyna. -
Przepraszam, naprawdę. Wtedy wydawało mi się, że to najlepsze wyjście. Wybacz,
byłem głupi. - mówił cicho siląc się na spokój. Był wściekły na siebie.
-Byłeś. - wymruczał blondyn ocierając dłońmi łzy. - Ty
naprawdę chciałeś zniknąć ? Do końca nie dać o sobie znaku życia? - zapytał z
wyrzutem.
- Jaa.. - zaczął niepewnie - To nie miało być wcale tak.-
wytłumaczył pospiesznie, po czym podniósł się na równe nogi i zaczął chodzić w kółko pokoju. - Miałem
wrócić do szkoły jak tylko będę zdrów, ale leczenie się przedłużyło...-
zastanowił się chwilę. - No kurwa stwierdziłem, że nie będę ci zawracał dupy
jak już wyszedłeś z liceum i pewnie zacząłeś sobie układać życie, ja skończyłem
naukę prywatnie, napisałem maturę i ... i wtedy też przez chwilę myślałem, że
powinienem sie odezwać, ale później... później myślałem, że nie wypada tak po
takim czasie. No bo co miałbym ci powiedzieć... "cześć wróciłem?". -
Dominic urwał swą wypowiedź zatrzymując się w miejscu ze spuszczoną głową.
Wiedział, że to wszystko brzmiało żałośnie, ale taka była prawda, a nie miał
zamiaru kłamać Tonnego.
Blondyn słuchał z wielką uwagą słów bruneta, a gdy tylko
ten skończył na twarz chłopaka wstąpił uśmiech. Cieszył się, że Dom mu wszystko
opowiedział. Przez te lata szukania go i zastanawiania się dlaczego już nigdy
się nie odezwał, Tonny czuł się podle, bo obwiniał sie o to wszystko. Uważał,
że to on zrobił coś źle, dlatego chłopak nie chce mieć z nim już nic wspólnego.
- Dziękuję. - powiedział podnosząc się, by podejść do niebieskookiego i przytulić go.
-Co ? - zapytał mało inteligentnie Dominic.
-Dziękuję, że mi to wyjaśniłeś. - wytłumaczył uśmiechając
sie do niego. - Cieszę się, że już wszystko wiem.
Dominic patrzył na niego przez chwilę, po czym również
się uśmiechnął i objął mocno chłopaka.
- A ja cieszę się, że tu jesteś. - szepnął zamykając
oczy.
Chciał choć przez
chwilę móc rozkoszować się zapachem blondyna, a pachniał tak jak kiedyś. Wszystko poza jego posturą, było takie jak
kiedyś. Idealne.
-Dom. Nadal mnie kochasz ? -padło w pewnym momencie
pytanie ze strony Tonnego.
-Jaa.. - zawahał się. Jak na jeden dzień działo się już
zbyt wiele. - Tyle się nie widzieliśmy.. nie wiem czy to jest
"miłość"
-Sprawdzimy ?- Zapytał blondyn patrząc prosto w szare
ślepia Doma. Ten nadzwyczajnie zdziwiony pytaniem, a zarazem propozycją uchylił
lekko usta i przechylił głowę w bok. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć.
Tonny milczenie ze strony chłopaka uznał za zgodę. Pamiętał,
że taką mieli umowę w liceum-Brak oporów oznaczał pozwolenie.
Bez zbędnych ceregieli przywarł do ciała chłopaka
zarzucając mu ręce za szyję, po czym zaczął go
całować. Na początku powoli i delikatnie, jakby bał się, że Dominic
jednak go odepchnie, a później bardziej pewnie i agresywnie, gdyż brunet zaczął
odwzajemniać pocałunki. W jednej chwili cała niepewność obu mężczyzn zniknęła,
a zastąpiło nią pożądanie, które zbierało się w nich przez te wszystkie lata.
Dominic pchnął niższego od siebie chłopaka tak, że ten upadł na ziemię, po czym
usiadł okrakiem na jego biodrach i wrócił do całowania jego słodkich ust. Wargi
blondyna wygięły się z zadowolenia. Och jak on tęsknił za tymi silnymi
ramionami, za tą pewnością siebie i ciepłem, którym brunet darzył tylko niego.
On jeden mógł widzieć szczery uśmiech na jego bladej twarzy, a także łzy, które
tak zawzięcie ukrywał przed resztą świata.
- Tęskniłem za tym. - wymruczał do ucha Dominica, gdy ten
zajął się jego szyją.
- Ja też słońce. - szepnął patrząc prosto w złote oczy, w
których zebrały się łzy szczęścia. -Tylko mi tu nie płacz. - na jego usta
wtargnął ledwo zauważalny uśmiech.
Tonny wyłapał go jednak bez większych problemów, co
wywołało u niego jeszcze większą radość i pożądanie.
- Weź mnie. Proszę - wyszeptał po chwili blondyn.
Dominic byłby potworem, gdyby nie spełnił tak pięknej
prośby. Kiwnął leciutko głową, po czym zaczął pozbawiać chłopaka odzieży. Gdy
ten był już całkiem nagi, zilustrował spojrzeniem jego ciało oblizując się przy
tym lubieżnie.
- Mój piękny. - wymruczał z aprobatą, wywołując tym samym
rumieniec na twarzy kochanka. Zadowolony z tego wyczynu Dominic uśmiechnął się
szeroko, a następnie nachylił się nad kroczem blondyna, by po chwili wziąć całe
jego przyrodzenie do ust. Chłopak wygiął
się w łuk i jęknął gardłowo na ten gest. Tak dawno nikt go nie dotykał w ten
sposób.
Brunet poruszał szybko głową co chwilę zmieniając swój
rytm, przez co doprowadzał leżącego pod nim chłopaka do coraz to głośniejszych
westchnień i jęków.
- Doooooom... pro ...szę.. - wykrzyczał pomiędzy
westchnieniami wprawiając Dominica w jeszcze większe zadowolenie z siebie.
Chłopak postanowił, że wystarczy już męczenia kochanka.
Ponadto sam był na skraju wytrzymałości, więc szybkim ruchem ściągnął z siebie
ubrania i obrócił chłopaka na brzuch podnosząc jego biodra do góry. Od razu
wsunął w niego dwa palce poruszając energicznie ręką, natomiast druga dłoń
gładziła jędrny pośladek Tonnego, który już po chwili sam zaczął poruszać
biodrami nabijając się na palce drugiego. Dominic uśmiechnął sie pod nosem
wyciągając palce z wnętrza blondyna, po czym łapiąc mocno jego boki wsunął w
niego swój członek. Widząc, że pięści niższego chłopaka mocno się zacisnęły
poczekał chwilę, by nie sprawiać mu dodatkowo niepotrzebnego bólu. Poruszać
biodrami zaczął dopiero, gdy blondyn poinformował go, że jest już gotowy, a od
tego momentu po całym salonie zaczęły rozbrzmiewać głośne westchnienia i jęki
obu chłopaków.
~*Dłuższą (dużo
dłuższą) chwilę później*~
-Kocham Cię Dom. - powiedział Tonny wesoło się
uśmiechając. To był jeden z najlepszych dni w jego życiu.
- Ja ciebie też, ale powinniśmy się ubrać. - Zaśmiał się
cicho zbierając rozrzucone po salonie części garderoby.
- Już, już. - powiedział podnosząc się z ziemi na równe
nogi. Założył na siebie ubranie, po czym skierował się do łazienki by wywalić
chusteczki, którymi wytarli spermę.
Wtedy po pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi.
- Co jest? - zapytał pod nosem Dominic, kierując się w
stronę drzwi. Rzadko miewał tu gości.
Uchylił je powoli patrząc uważnie na nieznajomą.
- Dzień dobry - powiedziała pulchna kobieta trzymająca w
ręku jakieś ulotki.
-Zaraz zobaczymy czy taki dobry. - burknął pod nosem
przyglądając się kolorowym karteczkom.
-Jestem tu, by poinformować pana o możliwości przekazania
dowolnej kwoty pieniężnej, przeznaczonej na.. - nie zdążyła dokończyć, gdyż
brunet jej przerwał.
- Czy ja ci kurwa wyglądam na świnkę skarbonkę ?! -
zapytał poirytowany.
Zmieszana kobieta najwyraźniej nie wiedziała, co
odpowiedzieć bo jedynie otworzyła ust, a zaraz potem je zamknęła, by patrzeć z
przestrachem na mężczyznę.
- Dla twojej wiadomości nie jestem nią i nie sram
pieniędzmi. Więc jakbyś mogła... spierdalaj spod moich drzwi. - trzasnął jej
przed nosem drzwiami, a gdy tylko się obrócił spotkał rozbawione spojrzenie
Tonnego, który właśnie stał na środku pokoju, ze skrzyżowanymi rękami na klatce
piersiowej.
-Co ona Ci zrobiła ? - zapytał, choć dobrze znał
odpowiedź.
-Zawracała mi dupę. - przybliżył się do chłopaka i objął
go w pasie. - Tylko ty, masz ten przywilej. - Uśmiechnął się do niego słodko i
musnął jego wargi swoimi.
To było SUPER !!!
OdpowiedzUsuńDominic jest kochany xd tzn dla Tonnego, bo dla innych to super drań, ale i tak go kocham ;D
Kiedy dodasz bc?
Wisienka
Lannuś ~! To było takie słodkie. Po tylu latach Tonny nareszcie odnalazł swojego ukochanego, który kochał go do tej pory. Och =^.^= Szkoda, że to tylko one-shot. Super by było jakbyś go przedłużyła.
OdpowiedzUsuńDużo weny i chęci do pisania !
Wow, dedykacja dla mnie! :D Czym sobie zasłużyłam na taki zaszczyt? ;p
OdpowiedzUsuńDominic to taki typ bohatera, który ja po prostu uwielbiam. Mogłabym godzinami czytać o takich niemiłych dupkach i prawdopodobnie nie znudziłoby mi się to.
Co do samej historii, to była urocza <3 Tak to czasami bywa, że chcąc komuś oszczędzić smutku, ranimy go jeszcze bardziej. Ale szkoda, że nie było dłuższe ;p
Dużo weny ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńrewelacja, rewelacja.... spotkanie po latach miało dobre zakończenie, och Dominic taki kochany dla Tonniego, a dla innych to drań ;] Tonny zawsze może mu zawracać dupe ;D
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Wspaniały one-shot :)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam równie dobrej notki, która sprawiła, że przez dłuższy czas się uśmiechałam, a moja wiara w miłość po latach się odbudowała. Ciekawy pomysł na fabułę - choroba zmusiła Dominica do zerwania z dawnym życiem, odejściem od Tonnego i leczeniem. Niestety, często tak bywa, że rozwiązanie, które w danej chwili wydaje nam się najlepsze, z perspektywy czasu okazuje się największym błędem. Dobrze, że mimo rozłąki obu mężczyznom udało się nawzajem odnaleźć i przekonać się, iż ich uczucia nie przeminęły. Wspaniały wpis. Może pomyślałabyś, kochana, nad jego kontynuacją, hm? :) Byłabym zachwycona, ale oczywiście do niczego nie namawiam - uszanuję każdą decyzję.
Życzę Ci dużo weny, czasu na pisanie i będę z niecierpliwością wypatrywać Twoich kolejnych, świetnych publikacji. Pozdrawiam cieplutko :*
W końcu się wzięłam i to przeczytałam, rany piszesz coraz lepsze notki <3 Podobało mi się bardzo, chociaż nie mogę się doczekać dalszych przygód naszego wampirka i jego studenta :D W sumie również chętnie zobaczyłabym tego kontynuację, bo parka jest sympatyczna i ma potencjał <3 Zapraszam na nową notkę :D
OdpowiedzUsuńHej,sorka ze tu ale tak jakos.Nw co sie stalo z Marcelem?
OdpowiedzUsuńWybacz, że odpisuję tak późno...
UsuńNie mam zielonego pojęcia co się z nim dzieje, ostatnio pytałam też zaprzyjaźnioną autorkę innego bloga, ona również nie wie ;(
Smutek trochę, już od prawie roku cicho u niego. Trochę to martwiące. :/
UsuńHej Lanna, co z tobą ?
OdpowiedzUsuńKiedy wstawisz coś nowego ?
Czekam czekam a tu się nic nowego nie dzieje, tęsknimy za tobą D:
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj odkryłem twoje bloga ale już zdążyłem przeczytać twoje 2 opowiadania. Jesteś wspaniala, piszesz naprawdę bardzo dobrze, chociaż przydałaby Ci się beta. Martwi mnie tylko, że tak dawno Cię nie było. Mam nadzieję że jeszcze wmówisz swą działalność tutaj?
OdpowiedzUsuń-Gerard-