poniedziałek, 15 czerwca 2015

Just love me.

Tak, jak obiecałam wstawiam pierwszy rozdział nowego opowiadania. 
Mam nadziej, że się wam spodoba. 
Miłego czytana ;**

*Nie betowane*

Just love me.

Pewne miasteczko, którego nazwy nie warto wspominać, cechowało się wyjątkowym podziałem społeczeństwa. Po zachodniej stronie mieszkali ludzie którzy z wielkim trudem radzili sobie ze spłatą rachunków na czas, natomiast po wschodniej stronie ci, dla których były one jedynie groszowym wydatkiem. Różnice te odbiły się znacznie na wyglądzie owego miasta, przez co z łatwością można było wyobrazić sobie mur biegnący po granicy obu społeczeństw. Jedna strona cechowała się drapaczami chmur, luksusowymi hotelami, klubami a nawet willami, natomiast druga licznymi szeregowcami w opłakanym stanie, blokowiskami oraz niewielkimi prywatnymi sklepikami o blaszanych ścianach.

Jamie był szesnastoletnim blondynem o błękitnych oczach, który wychowywał się w biednej dzielnicy. Wraz ze swoją matką, która była mu jedynym opiekunem mieszkał w jednym z bloków. Nigdy nie narzekał na swój los, a nawet cieszył się, że "Pan Bozia" nie obdarował go bogactwem. Uważał, że ludzie, którym w życiu za bardzo się poszczęściło zostali ukarani skrzywieniem psychicznym, a on sam bardzo cenił swój stan umysłu.
- Wychodzę. - powiedział zabierając swój plecak z szafki.
-Dobrze kochanie. Wróć na obiad. - pożegnała go mama, która w chwili obecnej siedziała na balkonie czytając poranne wiadomości z papierosem w ręce.
Jamie bardzo kochał tę kobietę i choć nie zawsze to pokazywał, była mu najdroższą osobą. Doceniał fakt, że jego rodzicielka ciężko pracuje i często zostaje po godzinach tylko po to,  by zapewnić synowi potrzebne mu rzeczy. Swoją drogą ostatnimi czasy kobieta zaczęła się spotykać z pewnym mężczyzną. Jamie jeszcze go nie poznał, ale cieszył się, że jego matka po tylu latach samotności zaczęła się rozglądać za nowym partnerem.

Chłopak przesiedział w szkole wszystkie lekcje. Nie był przykładnym uczniem, ale obiecał sobie, że dla matki da z siebie to minimum i przynajmniej nie będzie wagarował. Każda reguła ma jednak wyjątki, a w tym przypadku był to w-f. Jamie naprawdę nienawidził sportów drużynowych, tak więc w każdy czwartek pojawiał się w domu przed mamą. Ta nieraz prawiła mu odpowiednie kazania, jednak jak Jamie sobie coś postanowił to nie istniała możliwość, żeby tak się nie stało.
- Cześć! - krzyknął Dominic podbiegając do chłopaka. - Wrócimy razem ?
- Pewnie. - zgodził się Jamie uśmiechając się lekko. 
Dominic był sąsiadem blondyna. Poznali się, gdy byli jeszcze małymi dziećmi. Okazało się, że obaj mają problemy w domu więc szybko znaleźli wspólny język, co zaowocowało dobrą przyjaźnią. Mimo, że nie chodzili do jednej klasy, to często wracali razem, ponieważ jeden z nich czekał na drugiego.
- Jak w domu ? - Zapytał Dominic wkładając ręce do kieszeni.
Każdy z nich wiedział, że ten drugi niechętnie będzie opowiadał o swojej sytuacji, mimo to czuli się lepiej wiedząc z czym boryka się przyjaciel.
- Ostatnio spokojnie. - stwierdził szczerze Jamie.
- Ciesze się - odpowiedział uśmiechając się. Rzadko spotykało się taką odpowiedź.
- A u ciebie?
- To co zwykle. - wzruszył ramionami a uśmiech zszedł mu z twarzy. - wczoraj w nocy musiałem holować ojca z parku. Znów się upił.
Jamie popatrzył na przyjaciela i szturchnął go bardzo delikatnie w ramie. Nie chciał sprawić chłopakowi niepotrzebnego bólu, wystarczyło, że ojciec prał go każdego dnia.
- Powiedział bym " nie martw się, w końcu będzie dobrze", jednak doświadczenie mi na to nie pozwala tak więc powiem, będzie gorzej, więc nie przejmuj się tym.
Dominic prychnął cicho z lekkim uśmiechem na ustach. Niejednego załamały by takie słowa, jednak oni powtarzali sobie je od dzieciństwa tak więc nabrały one zupełnie innego znaczenia.
Przez resztę drogi już się nie odzywali. Przy drzwiach Jamiego pożegnali się uściskiem dłoni i każdy poszedł do swojego mieszkania.
-Już jesteś ? - Zapytała matka opierając się o framugę drzwi. -Mógłbyś w końcu gdzieś wyjść z kolegami.
-Nie chce. - odpowiedział chłopak. To brzmiało lepiej niż: " Nie mogę, bo nie mam kolegów"
Przykra prawda, lecz jedyną osobą, którą Jamie naprawdę lubił był właśnie Dominic.
- Młody człowieku telewizor i komputer to nie centrum świata!
- Sama powiedziałaś, że mam wrócić na obiad. -  wzruszył obojętnie ramionami i usiadł przed telewizorem.
- Obiad jest u nas o stałej porze i dobrze wiesz, że to dopiero za 3 godziny. - powiedziała już spokojniej patrząc smutno na syna.
- Poczekam. - powiedział szukając czegoś ciekawego w telewizji
Kobieta jedynie westchnęła i wyszła na balkon, by zapalić. Nie wiedziała, co ma robić ze swoim synem. W szkole mu nie szło, nie miał zbyt wielu przyjaciół, nie chodził na w-f. Obwiniała się, że zawiodła jako rodzic, a także miała do siebie pretensje, że nie zna własnego dziecka.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się lekko Dominik kiwając przy tym głową.
- Cześć chłopcze. - uśmiechnęła się. - Co w domu ?
- To co zawsze. - wzruszył lekko ramionami i zaczął rozwieszać pranie.
- Wpadnij do nas wieczorem - puściła mu oczko.
Jej mieszkanie było czymś w rodzaju azylu dla chłopaka. Zawsze gdy miał większe problemy przychodził do nich na noc, by choć na chwile oderwać się od bolesnej rzeczywistości.
- Dziękuję za zaproszenie. - popatrzył w jej stronę. - Zobaczę jak będzie wyglądała sytuacja. - powiedział cicho, jakby do siebie, jednak kobieta zdołała go usłyszeć.
Kiwnęła lekko głową i zgasiła papierosa, zostawiając peta w popielniczce.


***

- Idę już spać. Dobranoc. - powiedział Jamie, żegnając się z matką i jej nowym partnerem.
Przyszedł do nich pierwszy raz i Jamie w końcu miał okazję go poznać. Stwierdził, że mężczyzna jest w porządku, a przynajmniej jak na standardy zachodniej dzielnicy. Wyglądał trochę jak harlejowiec, ale dobrze się z nim rozmawiało i choć miał bardzo lekkie podejście do życia, to było widać, że jest inteligentną osobą.
-Dobrze. Dobranoc synku. - powiedziała kobieta, a jej partner pomachał chłopakowi puszczając mu oczko.
Jamie poszedł do swojego pokoju i usiadł na łóżku. Było to małe pomieszczenie w kolorze krwistej czerwieni. Ściany ozdobione były plakatami ulubionych zespołów, bądź znanych aktorów a jedynymi meblami jakie się w nim znajdowały było łózko, skromna szafa oaz biurko z poukładanymi na nim książkami. Chłopak położył się i popatrzył w sufit. Niegdyś namalował na nim dwa wilki, które skrzyżowane były w taki sposób, że przypominały znak nieskończoności, a nad nimi widniał cytat . " Teraz nie pora myśleć o tym, czego ci brak. Lepiej po­myśl, co możesz zro­bić z tym, co masz." Chłopak uśmiechnął się delikatnie. Te dwa zdania zawsze dodawały mu otuchy i napawały swego rodzaju optymizmem.
-Jamie ! - usłyszał krzyk swojej matki. - Masz gościa. 
Chłopak zdziwił się lekko. Wstał z łózka i podszedł do drzwi, by je otworzyć. Gdy już to zrobił jego oczom ukazał się Dominic.
- Hej. - popatrzył na niego drapiąc się po głowie. - Mogę ?
Jamie wpuścił go do pokoju rzucając spojrzenie swojej mamie, która wyglądała na smutną. Zamknął zaraz za sobą drzwi i usiadł na łóżku, obok bruneta.
- Znowu ? - zapytał cicho blondyn.
- No. - odpowiedział cicho Dominic łapiąc się za bok i krzywiąc z bólu powoli położył się na łóżku. - Mam już dość. - Szepnął bardziej do siebie niż do przyjaciela. 
Jamie nic nie odpowiedział. Odwrócił wzrok gdzieś w bok, a jego oczom ukazał się krem. Zastanowił się chwilę, po czym wrócił spojrzeniem do chłopaka. 
- Jeśli chcesz... mogę ci posmarować plecy. - powiedział cicho patrząc w oczy koledze. - Moja mama używa go na stłuczenia. - Przy tych słowach zerknął na krem. - Podobno zmniejsza obrzęk i działa przeciwbólowo. Chcesz ?
Dominik wahał się przez chwilę, ale w końcu zgodził się skinieniem głowy. Ułożył się powoli na brzuchu układając głowę na skrzyżowanych rękach. Jamie wstał po krem po czym usiadł obok chłopaka i podwinął mu koszulkę, a jego oczom ukazały się ogromne siniaki w najróżniejszych kolorach. Skrzywił się, gdy do jego świadomości dotarło ile ten chłopa musiał wycierpieć. Niby Jamie doskonale wiedział, że Dominic był bity przez ojca, ale do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, że sytuacja jest aż tak beznadziejna. 
-Odpręż się.- powiedział cicho biorąc trochę kremu na dłonie. 
Jamie z największą delikatnością na jaką było go stać wmasowywał krem w plecy przyjaciela, mimo to od czasu do czasu można było usłyszeć ciche syczenie jakie wydobywało się z ust Dominica. Gdy skończył zakręcił tubkę i położył ją na ziemi obok łóżka. 
- Chodźmy już spać. - powiedział Dominic przerywając cisze jaka zapanowała między nimi. 
Jamie kiwnął głową i ułożył się do snu przykrywając się kołdrą. Dominik ułożył się na boku, przodem do blondyna krzywiąc się przy każdym ruchu. 
- To dobranoc. - Powiedział w jego stronę, po czym zamknął oczy. 
Jamie przyglądał się mu jeszcze przez chwilę. Zerknął ponownie na sufit i podniósł się  opierając ciężar na łokciach. Czas zacząć podejmować decyzje, Przysunął się do bruneta i musnął jego wargi swoimi, na co ten otworzył oczy wlepiając spojrzenie w ślepia blondyna.
-Co robisz ? - zapytał ze spokojem. 
Jamie nie wiedział co ma odpowiedzieć, więc jedynie wzruszył ramionami.
- Myślisz, że jestem pedziem? 
- Nie ma znaczenia co myślę. - powiedział cicho Jamie.
Między nimi ponownie zapanowała cisza. Żaden nie miał pojęcia, co może powiedzieć, więc jedynie patrzyli na siebie w milczeniu. 

4 komentarze:

  1. Jak zaczęłam czytać, to sądziłam, że jakieś uczucie pojawi się po kilku rozdziałach, ale właściwe nie można nazwać tego końcowego pocałunku jako jakieś uczucie, raczej jako odruch czy coś w ten deseń.
    Właściwe tak czytając wstęp od razu jakby stworzył mi się pogląd, że to będzie uczucie między biednym, a bogatym chłopakiem. Może i tak będzie. Ale końcówka była zaskoczeniem, więc nie zdziwiłabym się jakby między tymi chłopakami miało coś być.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    Początek bardzo ciekawy, biedny Dominik, czekam na ciąg dalszy…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    droga autorko, co się dzieje? Już miesiąc minął, a tu żadnego odzewu od Ciebie nie ma...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    autorko, proszę, proszę odezwij się, już tyle czasu munęło, a ja choć dopiero teraz tutaj trafiłam to wręcz pokochałam Twoje historie
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń