środa, 28 grudnia 2016

Just Love Me 3


Ależ witam witam. ;D
Zgodnie z obietnicą wstawiam kolejny rozdział Just love me.
Może to kupi mi więcej waszej przychylności ;D

Zdaje sobie sprawę z faktu, że to opowiadanie jest dość... specyficzne i nie każdemu może przypaść do gustu. Więc na pocieszenie, już niedługo. Jako, że to już 3 rozdział , a w planach było ich 4 (choć jest szansa że będzie 5), jeszcze w styczniu możecie się spodziewać końca. ;D

Tymczasem...
Miłego czytania ! <3



Jamie siedział przez chwilę w milczeniu patrząc prosto w ciemne tęczówki przyjaciela. Po chwili na jego usta wstąpił delikatny uśmiech, a on sam wzruszył lekko ramionami.
- Nazwijmy to "miłością od pierwszego wejrzenia" - powiedział teatralnym głosem kierując swój wzrok na huśtawkę.
Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że Dominica nie zadowoli taka odpowiedź. Niestety... lepszej nie znał.
Brunet prychnął cicho i dźgnął palcem brzuch Jamiego, na co ten złapał jego dłoń śmiejąc się pod nosem.
- Wiem - powiedział znów patrząc w ciemne oczy - ale nie znam lepszej odpowiedzi. Po prostu... - zawahał się nie będąc pewnym co powiedzieć. - Po prostu to byłeś ty. - dokończył uśmiechając się ciepło.
Dominic nadal patrzył na niego wyczekująco, domagając się innego wyjaśnienia. Po chwili jednak westchnął ciężko domyślając się, że nic więcej na ten temat nie usłyszy i spojrzał na dłoń, która ciągle spoczywała w objęciu blondyna.
- Miłość od pierwszego wejrzenia - powtórzył bardziej do siebie niż do blondyna, na co ten przechylił lekko głowę w bok z głupim uśmiechem na twarzy.
-No co ? - zapytał puszczając dłoń chłopaka i krzyżując swoje ręce na wysokości piersi. - Nie wiem jak to wytłumaczyć.. Siedziałeś sam, byłeś smutny - zastanowił się - ja też wtedy taki byłem. Pomyślałem więc, że możemy się nawzajem pocieszyć. - wzruszył lekko ramionami - No i wiesz, że zawsze chciałem mieć brata - Uśmiechnął się szeroko widząc dziwny wzrok przyjaciela.
- Dobrze, że nim nie jestem. - mruknął przeciągając się.
Blondyn patrzył na niego przez chwilę przetwarzając jego słowa, aż w końcu stwierdził, że nijak nie rozumie tej wypowiedzi, co nie umknęło uwadze Dominica który zaśmiał się cicho.
- Bratem. - dodał i wyciągnął ręce do blondyna, dając mu tym znak, że chce go przytulić. - Dobrze, że nie jestem twoim bratem .
Jamie patrzył na przyjaciela jak na idiotę, po czym podniósł się, by zaraz usiąść mu na kolanach i się przytulić.
- Wiem, wiem. - mruknął mu w szyję - wtedy musiałbyś udawać przede mną twardziela. - Mówił cicho, a później się odsunął by móc mu popatrzeć w oczy. - Ale wtedy też nikt by cię nie bił. - uśmiechnął się dumny, że to zauważył. - I mieszkalibyśmy razem i dzielili razem pokój, i...
- i nie mógłbym też zrobić tego - przerwał mu brunet muskając lekko usta przyjaciela swoimi.
Blondyn patrzył na niego przez chwilę zupełnie zdziwiony, a później uśmiechnął się najcieplej jak tylko potrafił i zarzucił chłopakowi ręce na szyję.
- Czym sobie na to zasłużyłem ? - zapytał cichutko ocierając swój policzek o jego.
- Cóż.. - udał, że się zastanawia - ktoś, kto był we mnie zakochany przez tyle lat, chyba zasłużył na wynagrodzenie jego cierpliwości. - zaśmiał się cicho.
- Jak zwykle przekręcasz moje słowa - burknął udając niezadowolonego, choć w rzeczywistości był naprawdę bardzo szczęśliwy. Fakt, że Dominic się śmiał, oznaczał, że przestał już myśleć o wydarzeniach, jakie miały miejsce w szkole, a gdy szczęśliwy był brunet, to i Jamie miał dobry humor.
- Za to mnie chyba kochasz... ?  - zauważył patrząc mu w oczy.
Taki ton oznaczał tylko jedno. Jamie wziął głęboki oddech i pokręcił głową.
-Nie lubię cię.. - burknął, przytulając się do niego mocno. - Ale jeszcze bardziej cię kocham. - wypowiedział na jednym oddechu, po czym odsunął się i dotknął palcem torsu bruneta. - I zapamiętaj ten dzień, bo więcej tego nie powtórzę.  - powiedział odwracając głowę w bok, jakby chciał powiedzieć "foch", na co brunet się zaśmiał.
- Tak,  tak..  - skomentował cicho prezentując swoje niedowierzanie - Wracamy ? - Zapytał patrząc w niebo.
Jamie podążył za jego wzrokiem po czym kiwnął głową. Gdzieś w głębi serca liczył na "Ja ciebie też" albo coś w tym stylu, jednak jak widać nie było mu jeszcze dane tego usłyszeć.

***
Tego dnia Dominic wrócił do swojego domu mimo nalegań blondyna, by został jeszcze jedną noc u niego. 
***
Następnego dnia rano.
- Wychodzę ! - krzyknął jak co dzień Jamie uśmiechając się do swojej mamy. 
- Uważajcie na siebie. - powiedziała kierując się w stronę balkonu by zapalić, a Jamie poszedł pod drzwi sąsiadów. 
Zapukał raz, drugi, trzeci. Zaczął krzyczeć, by Dominic mu otworzył, ale nic takiego się nie stało.  Jamie stał jeszcze chwilę pod drzwiami przyjaciela, aż w końcu panika wzięła nad nim górę i wpadł do swojego mieszkania biegnąć prosto na balkon, na którym stała właśnie jego matka ?
- Jamie? Nie miałeś iść do szkoły ? - zapytała zdziwiona. 
- Nie otwiera !- Krzyknął blondyn rzucając plecak w kąt. Wyminął matkę i przeskoczył na balkon sąsiadów, a z niego na kolejny i jeszcze na następny. 
Matka patrzyła na syna ze zmartwieniem. Miała nadzieję, że Dominicowi nie stało się nic złego, mimo to w jej głowie zaczęły się rodzić same czarne myśli.  
- Uważaj ! - krzyknęła, gdy Jamie już zniknął z jej oczu.
       Blondyn wskoczył do mieszkania przez otworzone okno rozglądając się na boki. Obiegł wszystkie pomieszczenia i z jeszcze większym przerażeniem niż wcześniej stwierdził, że nikogo nie ma w domu. Wpadł do pokoju Dominica próbując znaleźć cokolwiek, co by go uspokoiło, ale zamiast tego znalazł telefon rzucony na łóżko. Jamie wręcz z niedowierzaniem oparł się o ścianę.
- Gdzie jesteś.. - mruknął do siebie.
Nagle usłyszał zamek w drzwiach. Wręcz z prędkością geparda podbiegł do nich z nadzieją, że to jego przyjaciel. Na szczęście do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak właśnie Dominic, prowadząc swojego zupełnie pijanego ojca, który krzyczał coś o niewychowaniu młodzieży, która bezczelnie przerywa rozmowy poważnym, dorosłym ludziom. 
- Jak dobrze - wyrwało się blondynowi, ale na szczęście ojciec bruneta go nie zauważył. 
Dominic odprowadził swojego ojca do jego pokoju, po czym szybko się z niego ulotnił zamykając drzwi tuż przed wazonem lecącym w jego kierunku, a po mieszkaniu zaraz rozbrzmiał dźwięk tuczącego się szkła. Westchnął ciężko.
- Wybacz spóźnienie. - powiedział patrząc w stronę Jamiego z nietęgą miną.
- Jebać spóźnienie - rzucił się Dominicowi na szyję i wtulił w nią twarz - Tak się cieszę, że jesteś. - wymamrotał niewyraźnie.
Dominic uśmiechnął się lekko i objął blondyna w pasie. Wyobrażał sobie, co musiał czuć jego przyjaciel, gdy nie zastał go w domu.
- Wybacz, - szepnął jeszcze raz - miałem zadzwonić, ale zapomniałem telefonu. - wytłumaczył mocniej przyciągając go do siebie.
-Mhmm... - mruknął Jamie po czym odsunął się od chłopaka i pstryknął go w nos, a następnie pogroził mu palcem przed twarzą. - Żeby mi to było pierwszy i ostatni raz !- podniósł głos, ale nie na tyle by usłyszał go ojciec za ścianą. - Swoją drogą mógłbyś go kiedyś zostawić. - Wymamrotał jeszcze pod nosem.
- Tak jest - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy, który jednak szybko zniknął.- Nie chce mi się iść do szkoły. - Mruknął w końcu patrząc na Jamiego.
Blondyn popatrzył w sufit z zastanowieniem, po czym odetchnął ciężko i kiwnął głową na znak zgody.
- Pójdę tylko do domu po plecak. - puścił oczko chłopakowi - Tak dla niepoznaki.
Jamie zaraz zniknął za drzwiami mieszkania. Dominic również wziął plecak, choć nie z książkami, a piciem i portfelem. Zaczekał na blondyna przed blokiem, a gdy ten do niego podbiegł, ruszył w kierunku ich ukochanego parku.
- Co będziemy robić przez pół dnia? -  zapytał kontrolnie blondyn.
- Niespodzianka. - wymamrotał.
- Już to widzę. - skomentował  pod nosem po czym objął przyjaciela ramieniem. - Rozchmurz się. - uśmiechnął się do niego szeroko.
Dominic spojrzał na chłopaka kątem oka, prychnął cicho i zatrzymał się. Jamie również stanął lekko zbity z tropu i spojrzał pytająco na przyjaciela.
- Stało się coś? -  zapytał cicho i aż rozglądnął się dookoła, jednak nikogo nie zauważył.
Dominic wyciągnął dłoń do twarzy przyjaciela i zrobił krok w jego stronę.
- Ja.. - zaczął niepewnie zbliżając się do blondyna jeszcze bardziej.
Jamie nie wiedział co się dzieje. Jeszcze nigdy nie widział Dominica tak zachowującego się. Złapał dłoń bruneta spoczywającą teraz na jego twarzy i splótł ich palce razem.
- Mi możesz powiedzieć wszystko. - powiedział cicho mając wrażenie, że Dominic zaraz zacznie się żalić na to, co spotkało go w życiu.
Dominic westchnął cicho, kręcąc przy tym głową. Zdawał sobie sprawę z faktu, że przyjaciel (chyba pierwszy raz w życiu) zupełnie go nie zrozumiał.  Zaraz jednak ponownie skierował wzrok na oczy blondyna i pchnął go do tyłu tak, że ten oparł się o drzewo.
- Zrozum - szepnął cicho, jakby do siebie, mimo to Jamie usłyszał.
Po tych słowach brunet wpił się w wargi niebieskookiego i położył dłonie na jego biodrach.
Blondyn otworzył szeroko oczy zdziwiony takim nagłym "atakiem" bruneta, jednak szybko przymknął je, a kąciki jego ust uniosły się do góry. Zarzucił ręce na szyję chłopaka i zaczął odwzajemniać każdy z pocałunków mrucząc przy tym z aprobatą. Na ten gest Dominic bez zastanowienia jeszcze bardziej pogłębił pocałunek splatając ich języki w spólnym tańcu. Jamie aż westchnął czując gorąc przygniatającego go chłopaka i całkowicie się zapominając zacisnął mocno palce na jego karku, jakby chcąc jeszcze bardziej się do niego zbliżyć.
Dominic syknął głośno odsuwając się gwałtownie od blondyna i złapał za bolący kark, na co Jamie przeklął się w myślach, za tak lekkomyślny gest i podszedł do przyjaciela ostrożnie kładąc mu dłoń na policzku.
- Przepraszam. - szepnął cicho. Zrobiło mu się głupio. Jak mógł się tak zapomnieć...
-Nie szkodzi. - powiedział i uśmiechnął się lekko jakby na potwierdzenie swoich słów, po czym przeczesał włosy przyjaciela.
Jamie popatrzył na niego z ulgą, przytulił go, a następnie dał całusa.
- Rozumiem. - powiedział jeszcze przypominając sobie, jak to się zaczęło. - Ja ciebie też. - uśmiechnął się szeroko.
Dominic na te słowa również się uśmiechnął i złapał dłoń przyjaciela, by poprowadzić go dalej do parku.
Cieszył się, że to właśnie Jamie. Tylko on mógł zrozumieć, jak ciężko jest mu wypowiedzieć te słowa, i tylko on mógł być zadowolony z pośredniej odpowiedzi.
***
Chłopcy spędzili razem cały dzień. Rozmawiali o życiu, problemach, szkole. Wspominali dawne czasy, a także omawiali zbliżające się urodziny Dominica. Niestety mimo usilnych prób Jamiemu nie udało się wyciągnąć od przyjaciela, co chciałby dostać w prezencie. Choć może to dobrze.. przecież najlepsze są niespodzianki..



2 komentarze:

  1. Witam,
    droga autorka na samym początku cieszę się, ze wróciłaś, choć mam nadzieję, że jak jakaś dłuższa nieobecność to się chociaż odezwiesz i dasz znać...
    jak na razie krucho u mnie z czytaniem, więc ten tekst chwilę poczeka (może dłuższą), tym bardziej, że zabrałam się za opowiadanie „SasoDei” i je bym chciała w pierwszej kolejności przeczytać, mam też w planach powrót do poprzednich opowiadań, i jeszcze raz je czyta c (ale to później)
    więc tak cieszę się, że jesteś, wybaczyć Ci wybaczam, chociaż czy istniała by jakaś szansa innego kontaktu z Tobą w razie czego?
    No i wszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech będzie lepszy od poprzedniego, niech spełnia się marzenia, niech zdrówko dopisuje, i przede wszystkim weny, pomysłów na opowiadania ;]
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    cudnie, słodkie to było, Dominic może nie mówi tych słów, ale czynami pokazuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń